Witold Marciszewski – witold@marciszewski.eu, witmar@calculemus.org
Dość pedantyczne wyliczenie różnych szczegółów życiorysu, jakie się sporządza zwykle dla celów administracyjnych podaję w innym miejscu,a tutaj pozwalam sobie na swobodniejszą opowieść. Chcę z miejsca zaznaczyć (dla uniknięcia nieporozumień), że NIE jestem Witoldem Marciszewskim, moim młodszym krewnym, profesorem matematyki w UW, ale jestem tegoż imienia i nazwiska profesorem filozofii, w szczególności logiki, najdłużej w UW, także w innych miejscach, teraz zaś „na samozatrudnieniu” (tak można by nazwać aktywność na emeryturze).
Za pierwszą pomyślną dla mnie datę w życiorysie uznaję dzień urodzin 18 listopada 1930, w Warszawie. Z innych dobrych rzeczy, które los mi zdarzył, chciałbym wspomnieć dom rodzinny, zwłaszcza ojca talent techniczny i obojga – Franciszka i Stanisławy – talent ekonomiczny. Technicznego nie udało mi się odziedziczyć, choć chwalę sobie dzieciństwo spędzane wśród maszyn w ojcowskim zakładzie produkującym maszyny – to rolnicze, to poligraficzne, to części motoryzacyjne, zależnie od tego, czego bardziej dopominał się rynek. Ale choć moje uczucie do maszyn z metalu nie było przez nie odwzajemniane, zabrakło mi talentów inżynierskich ojca, udało mi się wejść w świat maszyn abstrakcyjnych, co poświadczają publikacje na temat mechanizacji rozumowań.
Skoro wplatam tu wątki rodzinne, to nie można pominąć tego, że doskonale spełnia się w moim życiorysie ta fraza z „Pieśni” Gałczyńskiego (znów o maszynach, ale lirycznie): „stoimy przy życiu żono, jak tkacze przy swoich krosnach”. Byłoby długo opowiadać, jakie to kompozycje powstały dzięki wizjom i talentom intelektualnym oraz emocjonalnym Haliny, ale niech starczy ten krótki akapit.
Jeśli miałbym numery przeżytych lat ustawić w kolejności od najbardziej barwnego i udanego, to na pierwszym miejscu znajdzie się numer 1987. Zostałem w owym roku zaproszony przez Uniwersytet w Salzburgu, żeby poprowadzić wykłady z metodologii nauk i seminarium z historii logiki. To drugie poświęciłem Leibnizowi, a brali w nim udział dwaj znakomici historycy logiki, austriacki Paul Weingartner i angielski Peter Simons. Konfrontacja z ich wiedzą i wnikliwością to było rzadkie i owocne doświadczenie. Inny wynik kontaktów, dotyczących nie tylko Leibniza, lecz i logiki polskiej, której jest Simons wielkim znawcą i koneserem, stanowi jego książka powstała za moją zachętą i z moim udziałem redakcyjnym: „Philosophy and Logic in Central Europe: from Bolzano to Tarski” (Kluwer, Dordrecht etc. 1992).
Salzburg to miasto magiczne, które wypełnia wspomnienie Mozarta, wznosząca się na wzgórzu potężna twierdza o romantycznej historii, urok dawnego pałacu pewnej damy bardzo faworyzowanej przez pewnego biskupa, także dzielący przestrzeń miasta na połowy zalesiony masyw Mönchsbergu, a w dali okazały śnieżny Untersberg – to tylko niektóre motywy widokowe i historyczne czyniące to miejsce tak osobliwym. Tamte wrażenia sprawiają, że czyniąc zadość konwencji, by w notatce jak obecna dać swoje zdjęcie, zamieszczam wyżej fotografię zrobioną wtedy w Salzburgu, a więc przechowującą jakby w sobie tamten szczególnie owocny i pełen uroków czas.
Wtedy też doszła z kraju wieść, że Ministerstwo Nauki po licznych perypetiach przyznało mi pokaźny grant na pięcioletnie badania pt. Systemy Logiczne i Algorytmy do Testowania przez Komputer Poprawności Dowodów. Podjęła je grupa reprezentująca kilkanaście uczelni, biorąc za punkt wyjścia stworzony w Filii UW w Białymstoku przez Andrzeja Trybulca system MIZAR. Szły za tym spore pieniądze, dzięki którym w różnych ośrodkach akademickich po raz pierwszy pojawiły się laboratoria „pecetów”. Oprócz satysfakcji kierownika badań miałem profity uczestnika. Największym było podsumowanie wkładu mojego i Kolegi Romana Murawskiego (Instytut Matematyki UAM) w formie wspólnej książki pt. Mechanization of Reasoning in a Historical Perspective, Amsterdam/Atlanta 1995. A pogłębiona wtedy zażyłość z komputerami przyczyniła się do powstania czegoś, co mógłbym nazwać moim elektronicznym folwarkiem na którym od lat gospodarzę – domeny sieciowej calculemus.org.
Dwa inne pola moich zainteresowań i prac, lingwistykę formalną i logiczną teorię argumentacji, podsumowują dwie książki angielskie (nie wspominam polskich, będących materiałem do owych podsumowań). W nurcie lingwistycznym jest antologia „Categorial Grammar” (Benjamins, Amsterdam 1988). Do jej współredagowania zaprosili mnie Wojciech Buszkowski z UAM i Johann van Benthem z uniwersytetu w Amsterdamie. Wspominam o tym jak o niezasłużonym zaszczycie. Ci dwaj reprezentują ligę światową w logice matematycznej, co jest dla mnie strefą nieosiągalną. Tak się jednak złożyło, że było zapotrzebowanie na komentarz historyczny, i tu się przydałem jako historyk logiki w roli autora dwóch rozdziałów.
Teoria argumentacji w aspekcie zorientowanej informatycznie logiki jest tematem książki „Logic from a Rhetorical Point of View” (de Gruyter, Berlin 1994). Jej głównym zagadnieniem jest to, jak mają się wzajem do siebie stosowane w argumentacji rozumowania intuicyjne, wymagające empatii wobec partnera, i rozumowania sformalizowane, podatne na komputerową automatyzację. Na konkluzję składa opis ich współzależności.
W roku 2011 wymyśliliśmy z dr Pawłem Stacewiczem (z Politechniki Warszawskiej) nazwę nowego jakby kierunku filozoficznego – światopogląd informatyczny – żeby oddać tym terminem dwie myśli: (1) że informacja jest we wszechświecie jestestwem równie realnym i aktywnym jak materia i energia, oraz (2) że wzrost zorganizowanej złożoności dokonujący się w toku ewolucji wszechświata wymaga dla radzenia sobie w tym świecie coraz większych zdolności przetwarzania informacji czyli coraz większej mocy obliczeniowej, tak w zakresie produkcji sprzętu, jak i produkcji algorytmów. Jest to wyzwanie cywilizacyjne naszej epoki. Spotyka się takie poglądy w światowej literaturze, ale w polskiej trudno je zauważyć, stąd potrzeba ich sformułowania oraz nazwania ich po polsku. Coś w rodzaju takiej samodzielnej adaptacji, uczyniliśmy w książce pt. Umysł – komputer – świat. O zagadce umysłu z informatycznego punktu widzenia, Akademicka Oficyna Wydawnicza EXIT, Warszawa 2011. Rozwijamy tę tematykę w obecnym blogu, z udziałem innych autorów, których zaprzątają podobne kwestie.
Na zakończenie, temat nad którym aktualnie pracuję. Omawiam go tu szerzej — z myślą o pozyskaniu dla niego współpracowników. Określam go zwrotem: Integracja Europy jako zwieńczenie wielowiekowego rozwoju cywilizacji europejskiej.
Ten punkt widzenia wziął się z refleksji nad dziejami nauki, pojmowanej przeze mnie jako siła napędowa cywilizacji w erze nowożytnej. Ten dość może abstrakcyjny punkt widzenia ma jednak implikacje w praktyce politycznej. Podobnie jak dla patriotyzmu narodowego podstawą jest znajomość ojczystej historii oraz duma z jej osiągnięć i jej wkładu w dzieje powszechne, tak sukcesy cywilizacji europejskiej powinny kształtować patriotyzm europejskie. Bez jego intensyfikacji i upowszechnienia nie może się udać efektywna i trwała integracja Unii. Boleśnie odczuwamy dziś w Polsce brak tego nastawienia: opinia publiczna jest obojętna na destrukcyjne w polityce wobec Unii poczynania, nie sposób więc postawić im tamę.
Stajemy zatem przed wyzwaniem edukacyjnym. Jako nauczyciel akademicki z ponad półwiekowym stażem, nieco w tematyce europejskiej zorientowany, chciałbym swoim doświadczeniem i odrobiną wiedzy przyczynić się do tego zadania. Moje zainteresowanie tematem zaczęło się od lektur literatury zachodniej w latach 70-tych. Pod ich wpływem napisałem artykuł „Filozoficzne aspekty europeizmu”, który ukazał się w miesięczniku Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych „Sprawy Międzynarodowe”, sierpień 1981.
Odtąd śledziłem potem tematykę europejską w literaturze, a następny impuls do aktywnego się nią zajęcia przyszedł po wielu latach. Pewna uczelnia, w której wykładałem logikę, a także (choć bardziej po amatorsku) filozofię polityczną, poprosiła mnie o wykłady na temat integracji europejskiej dla obcojęzycznych studentów kierunku „Stosunki Międzynarodowe”. Konieczność intensywnego douczania się przedmiotu sprawiła, że kwestie europejskie stały się już trwałym elementem moich zainteresowań. Zapisem tamtej aktywności jest blog „Our Pub” utworzony na potrzeby komunikacji dydaktycznej, któremu towarzyszu zbiór tekstów „Our Pub Library” (http://calculemus.org/pub-libr/), a w nim dział poświęcony politycznym, gospodarczym i kulturowym aspektom integracji europejskiej.
c.d.n.
Paweł Stacewicz (p.stacewicz@ans.pw.edu.pl)
Drugi redaktor blogu zaprezentuje się nieco krócej – co uzasadnia dobrze dużo późniejsza data urodzenia (tj. 1969) niż ta, którą podał redaktor główny.
Najbardziej ogólnie mogę powiedzieć o sobie, że: z wykształcenia – jestem informatykiem, z doświadczenia – dydaktykiem matematyki, a z wyboru – filozofem nauki.
By powyższą charakterystykę choć trochę wypełnić treścią, podam kilka faktów i dat:
W latach 1988-1993 studiowałem na Wydziale Fizyki Technicznej i Matematyki Stosowanej Politechniki Warszawskiej.
W latach 1993-2000 współpracowałem z Instytutem Podstaw Informatyki PAN, między innymi w zakresie modelowania niepewności w ramach badań nad sztuczną inteligencją.
Od roku 1993 prowadzę zajęcia dydaktyczne (głównie na PW) z różnych przedmiotów matematycznych oraz przedmiotów humanistycznych (powiązanych jednak z matematyką i informatyką).
W roku 2009 obroniłem doktorat z filozofii informatyki na Wydziale Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego.
W roku 2010 opublikowałem książkę filozoficzno-informatyczną p.t. „Umysł a modele maszyn uczących się. Współczesne badania informatyczne w oczach filozofa”.
W tymże roku 2010 poznałem osobiście Profesora Witolda Marciszewskiego, z którym po dziś dzień, z wielką satysfakcją, współpracuję. Owocem tej współpracy jest, po pierwsze, nasza wspólna książka z roku 2011, „Umysł – Komputer –Świat. O zagadce umysłu z informatycznego punktu widzenia”, a po drugie, zainicjowany dyskusjami nad jej treścią, niniejszy blog akademicki „Cafe Aleph”.