Osoby zaglądające do naszego blogu dowiadują się na „dzień dobry”, że prowadzi się w nim rozmowy o światopoglądzie informatycznym.
Cóż to jednak znaczy?
I czy ów informatyczny światopogląd istnieje poza umysłami redagujących blog panów?
Innymi słowy:
Czy stanowi on zjawisko powszechne, decydujące o rozumieniu świata przez zwykłych ludzi, czy może mniej powszechne lecz poglądo-twórcze, to znaczy występujące żywo w społeczności akademickiej?
Zanim na te pytania się odpowie (czemu przysłuży się zapewne blogowa dyskusja), trzeba nakreślić z grubsza główne rysy światopoglądu informatycznego – te przynajmniej, które dostrzegają redaktorzy blogu.
Takiemu właśnie syntetycznemu opisowi zamierzam poświęcić trzy wpisy, z których ten jest pierwszy. Ich zawartość będzie stanowić podsumowanie treści rozproszonych po różnych częściach książki „Umysł-Komputer-Świat”, a ponadto po różnych innych wpisach i wstępach blogowych.
Każdy wpis będzie miał identyczną formę: krótki wstęp, zestawienie głównych punktów do dyskusji oraz odwołanie do szerszego tekstu, w którym punkty te zostaną dopełnione i rozwinięte. Właściwą podstawę dyskusji powinien stanowić ów szerszy tekst.
*****
Na dobry początek siedem punktów streszczających
PODSTAWY ŚWIATOPOGLĄDU INFORMATYCZNEGO
1. Światopogląd informatyczny (ŚPI), zwany też informatyzmem, stanowi dojrzały wyraz świadomości społeczeństwa informacyjnego, które to społeczeństwo ukształtowało się w epoce postindustrialnej, naznaczonej wszechobecnością informacji i urządzeń do jej przetwarzania. Epokę tę możemy nazwać erą informatyczną; informatyzm zaś to światopogląd jej właściwy.
2. Będąca podstawą ŚPI świadomość informatyczna (świadomość właściwa erze informatycznej) ma dwie podstawowe odmiany, które u konkretnych ludzi nie muszą występować łącznie: (a) świadomość technologiczną – związaną z użytkowaniem różnych urządzeń do przetwarzania danych, głównie komputerów (byłby to wąski wymiar świadomości); oraz (b) świadomość ogólną – zbudowaną na wiedzy/przekonaniu, że pojęcia informacji i systemu informatycznego wykraczają daleko poza ludzkie artefakty/wytwory; a dotyczą także organizmów, ludzkiego umysłu i różnych struktur społecznych (byłby to szeroki wymiar świadomości).
3. Granica między świadomością informatyczną a ŚPI nie jest ostra: światopogląd ma charakter bardziej całościowy, dotyczy wszelkich (lub dostatecznie wielu) aspektów rzeczywistości, a wymaga posiadania (przez daną jednostkę) świadomości zarówno technologicznej, jak i ogólnej, obejmującej nadto trzy składniki (poznawczy, prakseologiczny i aksjologiczny).
3a. Warunek dodatkowy – możemy go nazwać głęboką świadomością informatyczną – to znajomość logiczno-matematycznych podstaw współczesnych technik przetwarzania danych i wynikająca z tej wiedzy świadomość ograniczeń tychże technik.
4. Z uwagi na 3a. trzeba stwierdzić, że ŚPI, jako dojrzały i głęboki wyraz informatycznej świadomości, wyrasta z refleksji naukowej (związanej głównie z matematyką, logiką, informatyką, fizyką i biologią), a ciąży ku filozofii (czyli ujęciu bardziej systematycznemu i specjalistycznemu, osadzonemu nadto w historii tej dyscypliny).
5. Najważniejszą nauką, do której odwołuje się ŚPI, jest współcześnie informatyka (rozumiana i teoretycznie, i technicznie) z jej trzema naczelnymi pojęciami: informacją (danymi), algorytmem i automatem.
5a. Istotą ŚPI w jego warstwie poznawczej jest tendencja do opisywania/objaśniania jak największej liczby zjawisk (technicznych, biologicznych, dotyczących umysłu, społecznych) w kategoriach trzech wymienionych pojęć (a także im pokrewnych lub na nich nabudowanych).
6. W bliskim związku z punktem 5a pozostaje pewien kluczowy postulat metodologiczny ŚPI – będący jednocześnie prognozą co do dalszych losów informatyki. Zgodnie z nim powinna powstać nowa nauka unifikująca, zwana informatyką ogólną, która na odpowiednio wysokim poziomie ogólności opisywałaby różne systemy do przetwarzania informacji: i komputerowe, i naturalne (biologiczne), i społeczne.
7. ŚPI, jako światopogląd ugruntowany naukowo, mieści w sobie pewne charakterystyczne tezy (np. taką, że informacje można kodować liczbowo; o innych powiemy w kolejnym wpisie), w większej mierze jednak jest określony przez pewien zbiór otwartych pytań (np. „Czym jest informacja?” – pytanie fundamentalne; „Czy wszelkie formy poznania daje się zrealizować sztucznie za pomocą cyfrowych technik przetwarzania danych” – pytanie powiązane z badaniami nad SI).
*****
Zachęcam gorąco do dyskusji.
Jej merytoryczną podstawę powinien stanowić tekst mojego autorstwa:
„Podstawy światopoglądu informatycznego” (rozwijający powyższe punkty).
Pomocny może okazać się także tekst Pawła Polaka:
„Komputery, wyobraźnia i współczesna filozofia przyrody”.
Paweł Stacewicz.
Garść uwag na gorąco po lekturze ciekawego tekstu. Dotyczą one wyłącznie aspektu społecznego poruszonego przez Pawła w punktach 1. – 4.
Ad. 1.)
Rozumiem, że mamy tu do czynienia z metaforą. Trudno mi mianowicie zaakceptować pogląd, że członkowie jakiegokolwiek społeczeństwa mogą MASOWO przejawiać/żywić jakikolwiek światopogląd SKONSTRUOWANY przez teoretyków – a tym bardziej skonstruowany w tak KRÓTKIM CZASIE i w oparciu o tak specyficzne rozwiązania teoretyczno-technologiczne, jak informatyzm, o którym tutaj mowa. Co prowadzi do punktu kolejnego.
Ad. 2.)
Otóż mam wrażenie, że informatyzm, tak jak rozumiany jest w punkcie 2(b) pozostaje światopoglądem elity akademickiej, natomiast tzw. „szerokie masy” żywią go wyłącznie w postaci 2(a). Ujmując rzecz brutalnie: potrafią one zaledwie korzystać z technologicznych gadżetów regularnie rzucanych na rynek. Gadżety owe konstruowane są przez ludzi dysponujących świadomością nazwaną przez Pawła „głęboką” (punkt 3a). Ludźmi tymi są, ogólnie rzecz ujmując, rozmaitego typu inżynierowie masowo kształceni przez szkolnictwo wyższe i powszechnie zatrudniani przez firmy z branży IT dla konstruowania kolejnych generacji sprzętu i oprogramowania.
Ad. 3a.)
Zwróćmy równocześnie uwagę, że owi szeregowi inżynierowie konstruujący na zlecenia firm nowe rozwiązania programistyczne oraz sprzętowe (a więc wyposażeni w ową świadomość „głęboką” – typu matematyczno-informatycznego) bynajmniej NIE MUSZĄ posiadać świadomości „ogólnej” (typu 2(b)). Są oni po prostu sprawnymi narzędziami dostarczającymi produkty na rynek i tyle.
Dochodzę zatem do wniosku, że informatyzm w rozumieniu 2(b) może, ale nie musi opierać się na owej świadomości „głębokiej”. Jest wielu inżynierów wyszkolonych matematyczno-informatycznie, którzy wszakże nie posiadają świadomości „ogólnej”.
Równocześnie sądzę, że można posiadać świadomość „ogólną” nie będąc bynajmniej wyposażonym w świadomość „głęboką” (matematyczno-informatyczną). To z kolei byłby casus wielu filozofów lub socjologów – np. teoretyków tzw. „społeczeństwa informacyjnego”.
Mówiąc krótko: świadomość „ogólną” oraz „głęboką” mam za wzajem niezależne. Natomiast świadomość „technologiczna” (typu 2(a)) zdaje mi się fundamentem sine qua non dla obu wspomnianych świadomości wyższego typu.
W kontekście budowania światopoglądu i filozoficznym przydałoby się odniesienie do ‘znaczenia’ i ‘świadomości’- niekoniecznie jako odrębnych elementach ale właśnie jako „widokach” na proces algorytmicznego przetwarzania informacji z wewnętrznej perspektywy funkcjonującego procesu.
Chodzi o możliwość przedstawiania obiektywnych (informacja, algorytm i automat) sądów o procesach posiadających swe subiektywne jakości.
Mam na myśli sposób w jaki określane są znaczenia dla wyników przetwarzania informacji: Realizacja obliczania może się odbywać za pomocą różnych automatów. Nadane wynikowi znaczenie określa świadomy interpretator. Ale sam proces nadawania znaczenia (sprawiający odczucie rozumienia i nadający określony walor/jakość sposobowi w jaki postrzegamy rzeczywistość) z zewnętrznej perspektywy analizującego badacza może jawić się jako wynik algorytmicznych operacji automatów na informacjach. I to nie tylko jeżeli badacz analizuje fizykochemiczne fenomeny ale do krytycznych wniosków w tej dziedzinie może i ktoś analizujący same subiektywne wyniki przetwarzania (Fodor i jego wrodzone pojęcia w języku myśli).
Bez rozstrzygnięcia tych kwestii trudno budować światopogląd w oparciu o ‘informatyzm’
Dziękuję bardzo za odzew.
Odpowiem najpierw Radkowi.
Punktu 1, w którym piszę, że „ŚPI stanowi dojrzały wyraz świadomości społeczeństwa informacyjnego” nie traktuję jako metafory.
Przedstawiona konstrukcja pojęciowa jest następująca: era informatyczna -> świadomość informatyczna -> światopogląd informatyczny.
Co można rozwinąć tak:
(a) istnieje nowa formacja kulturowa, zwana (być może nieco na wyrost) erą informatyczną, a w niej społeczeństwo informacyjne,
(b) w społeczeństwie tym występuje nowy typ świadomości „rozumiejącej” znaczenie informacji i technik jej przetwarzania (jest to św. informatyczna),
(c) na bazie tejże świadomości może ukształtować się światopogląd informatyczny ŚPI, będący jej dojrzałym wyrazem,
(d) na bazie ŚPI może powstać (choć jeszcze nie powstał) szczególny rodzaj filozofii, którą trafnie można by nazwać informatyzmem.
Zgadzam się natomiast, że ŚPI (w przeciwieństwie do świadomości informatycznej, występującej nadto w różnych odmianach i „natężeniach”) jest obecnie światopoglądem – a ostrożniej: metodologią naukową – akademickiej elity.
Przyjmują go np. kognitywiści, psychologowie poznawczy, większość biologów i rozbudzeni filozoficznie informatycy.
Elitarność ŚPI wiąże się ze specjalistycznym charakterem właściwych mu pojęć, takich jak uniwersalna maszyna Turinga, złożoność obliczeniowa czy obliczalność. Ten, kto żywi taką czy inną odmianę ŚPI, powinien przynajmniej pobieżnie i hasłowo te pojęcia znać.
Zgadzam się dalej, że świadomości ogólnej nie musi towarzyszyć głęboka. Ich połączenie natomiast stanowi warunek konieczny uformowania się informatycznego światopoglądu.
Jeszcze raz: świadomość trzeba odróżnić od światopoglądu.
Natomiast co do komentarza km, to nie do końca rozumiem, o co idzie.
Na gorąco przychodzi mi taka odpowiedź, że informację należy (w pewnych ważnych kontekstach) odróżniać od danych. Informacja to byłyby dane zinterpretowane, czyli dane, którym nadano znaczenie. Już kiedyś toczyliśmy na ten temat dyskusję — chętnie w razie potrzeby, przypomnę swoje w niej stanowisko.
Skoro „trzeba nakreślić z grubsza główne rysy światopoglądu informatycznego” myślałem, że można by przedstawić jak w tym obrazie maluje się sprawa świadomości. Zwłaszcza, że osoby zaglądające do Panów blogu mogą być nieznośnie przywiązane do subiektywnych jakości/znaczeń doświadczania świadomości.
„Od pierwszego wejrzenia” nieadekwatna (niepokojąca) może być wizja ich sprowadzenia do algorytmów automatycznego przetwarzania informacji. Jeśli „próba zbudowania racjonalnego poglądu na świat” ma mieć konsekwencje praktyczne- trzeba nauki płynące ze skuteczności informatyki „wziąć do siebie”/ dostrzec jak one się do mnie odnoszą.
Chodziło mi zatem o kompletność obrazu- w samym rozróżnieniu pomiędzy informacją a danymi brakuje chyba akcentów na tyle ważnych by podpadały pod „główne rysy”.
Ale w sumie: „nic w polu widzenia nie pozwala wnosić, że jest ono widziane przez jakieś oko.”
Rozumiem. Dziękuję za tę uwagę. Chodzi Panu o fakt, że zarówno informatyczna świadomość, jak i budowany na jej fundamecie informatyczny światopogląd, muszą uporać się z zagadką świadomości, to znaczy podjąć próbę jej rozjaśnienia w kategoriach przetwarzania informacji (rozjaśnienia — bo o wyjaśnieniu chyba nie może być jak na razie mowy).
Temat ten zostawiłem sobie na część III wpisu p.t. „Światopogląd informatyczny – otwarte pytania”. Niewąpliwie bowiem kwestia świadomości (np. na ile można ją zrozumieć w kategoriach informatycznych, czy systemy informatyczne można traktowac jako świadome itp) pozostaje kwestią otwartą.
Proszę o cierpliwość. Na razie myślę nad częścią II wpisu: „Pojęcia i tezy”. I też będę wdzięczny za uwagi.
Ad 1. Co do skrótu: skoro bierze się dwie litery SP z pierwszego członu nazwy, to weźmy też dwie drugiego i wtedy powstanie forma nazwo-podobna ŚPIN (albo dla wygody obcokrajowców – SPIN) wygodna do odmieniania (SPINU-u etc.).
Ad 2. [A]. Trafne i pożyteczne rozróżnienie. Z tym, że świadomość technologiczna istotnie jest dość powszechna, biorąca się z realiów epoki, a świadomość ogólna jest na razie elitarna. Może tę drugą nazwać by filozoficzną? Wszak filozofia dąży do uogólnień maksymalnych, a termin „ogólna” sugeruje, że każda inna świadomość, w tym technologiczna, byłaby jej szczególnym przypadkiem.
[B].
Po takiej zamianie bardziej zrozumiałe byłoby zdanie z punktu 3, które przybrałoby postać: „światopogląd […] wymaga posiadania świadomości zarówno technologicznej, jak i FILOZOFICZNEJ, obejmującej składniki: poznawczy prakseologiczny i aksjologiczny.” Te składniki można zaliczyć do elementów filozoficznych: aksjologia to dział filozofii, prakseologia też, tak w ujęciu Kotarbińskiego, jak i we wcześniejszym i bardziej konkretnym – von Misesa (jako najogólniejsza teoria działania). Element poznawczy, jak go przedstawia dalej 5a, obejmuje też liczne treści empiryczne z różnych nauk, ale przecież filozofia, jak i wszelki światopogląd inkorporuje wiedzę empiryczną dla uzyskania syntetycznego obrazu świata.
Ad 3. Zgoda, z wyjątkiem Ad 2 B.
Ad 4. Podoba mi się definicja (3a i 4) głębokiej świadomości informatycznej.
Ad 5. Jak ma się pojecie automatu do pojęcia maszyny, które jest w informatyce równie powszechne, a jeszcze bardziej w logice, gdzie tkwi w pojęciu procedury mechanicznej (np. dowodu sformalizowanego).
Ad 6. Zgoda.
Ad 7. Ta myśl, ze światopogląd definiuje się nie tylko przez jego tezy, ale i przez pytania, jest mi szczególnie bliska. Tę właściwość światopoglądu można określić jako OTWARTOŚĆ; np. katolicyzm zwany otwartym to taki, którego wyznawcy nie pretendują do statusu posiadaczy prawdy lecz poszukiwaczy prawdy, a więc mających pytania (co nie oznacza braku wszelkich principiów, bo bez nich nie byłoby możliwe poszukiwanie).
P.S. Mam potrzebę osobistego kontynuowania tego kierunku myśli, a nie tylko
reagowania na przeczytane propozycje, ale to na tyle wymaga głębszych przemyśleń, że zamiar ten, jak i zamiar odniesienia się do innych komentarzy (naprawdę ciekawych), muszę odłożyć na później.
Jako postronny obserwator powstawania
„wprowadzenia do światopoglądu informatycznego”
nakreślającego „z grubsza główne rysy światopoglądu informatycznego”,
dowiedziawszy się na „dzień dobry”(a więc już jakiś czas temu) , że redaktorzy
blogu prowadzą w nim rozmowy o światopoglądzie informatycznym,
gdyż są świadomi tego,
„że pojęcia informacji i systemu informatycznego wykraczają daleko poza ludzkie
artefakty/wytwory; a dotyczą także organizmów, ludzkiego umysłu i różnych
struktur społecznych”
(chociaż „Czym jest informacja?” pozostaje pytaniem otwartym)
zastanawiam się nad uzasadnieniem dla akcentowania potrzeby zinformatyzowania światopoglądu- jeśli ten już jest „ugruntowany naukowo”.
Metodologia nauk przyrodniczych opiera się na założeniu regularności przejawiania się zjawisk w rzeczywistości, tym że możemy łowić te prawidłowości i opisać je matematycznie. Sukces nauk przyrodniczych jest niejako dowodem możliwości przyjęcia przedstawień matematycznych funkcji
-jako praw natury „stojących za” manifestowaniem się podporządkowanych im zjawisk (w „narracji” zmatematyzowanych modeli nauk przyrodniczych)
-lub jako „algorytmów rzeczywistości” (w szerokim i głębokim sensie rodzącej się przed mymi oczyma informatycznej „narracji” )
Głęboka świadomość informatyczna jako „znajomość logiczno-matematycznych podstaw współczesnych technik przetwarzania danych i wynikająca z tej wiedzy świadomość ograniczeń tychże technik” odnosić się może
albo
do technik przetwarzania informacji (w wąskim rozumieniu nauk komputerowych) a wtedy nici z budowania na jej podstawie światopoglądu (no chyba, że skupionego)
albo
do znajomości logiczno-matematycznych podstaw współczesnych metod opisu zjawisk w otaczającej rzeczywistości (w ramach nauk przyrodniczych) a wtedy powstaje pytanie o akcentowanie potrzeby zinformatyzowania nazwy światopoglądu.
Dlaczego „nowa nauka unifikująca”, „która na odpowiednio wysokim poziomie ogólności opisywałaby różne systemy” miałaby się zwać zwana informatyką ogólną, a nie filozofią nauki, metodologią nauk szczegółowych?
Przywołując elementy mojego komentarza z 12.12.13 (wyjaśniając je trochę mam nadzieję) do wpisu pt. „Jak mają się do siebie wzajem obliczanie i przetwarzanie informacji?” zauważam,
że „to wszystko” musi się „nam łączyć” i nie ma w tym nic niezwykłego, że elementy opisu informatycznego mogą służyć do opisu zjawisk biologicznych (czy społecznych) bo w ramach zmatematyzowanych nauk przyrodniczych wykorzystuje się te same elementy- opis przyrody opiera się na tych samych założeniach co funkcjonowanie struktur z dziedziny sztucznych artefaktów (komputerów).
Opisując matematyczno-logicznymi funkcjami szeregi zjawisk otaczającego nas świata
przedstawienia te traktujemy w swych modelach jako
-informacje o nim (świecie) ,
-pomiary jako dane,
-funkcje zapisujemy liczbami.
Co daje nam zmiana ze zmatematyzowanego (matematycznego) poglądu na świat na zinformatyzowany, gdy w obu wypadkach giętkie języki i tak są w swych opowieściach ograniczone są przyrodniczym pomiarem (jeśli mają być światopoglądem „naukowo ugruntowanym”)?
Sam w sobie informatyczny (nieuogólniony do filozofii nauki) klucz do opisu rzeczywistości- gdyby miał stać się (w dobie zinformatyzowanego społeczeństwa) rozpowszechnionym także wśród ludzi niekoniecznie zaznajomionych z filozoficznym oglądem na przyrodoznawstwo- służył by chyba jako młotek do wbijania kolejnych gwoździ w dyskusje o zabarwieniu filozoficznym.
A może w „manifeście światopoglądu informatycznego” chodzi o podkreślenie tego, że to filozofię nauk przyrodniczych można niejako „zwinąć” do filozofii informatyki? Problem w tym, że wydaje mi się, że należy w tym celu trzeba poszerzyć rozumienie „informatyki ogólnej” do ogólnej filozofii nauki a wtedy (po uporaniu się z pytaniami np. „Czym jest informacja?” , „Czy wszelkie formy poznania daje się zrealizować sztucznie za pomocą cyfrowych technik przetwarzania danych”) może powrócić pytanie o akcent na informatyczność.
Zdaje mi się (jak już wcześniej podkreślanej przeze mnie kwestii świadomości jako klucza do „brania do siebie),
że „informatyczne podejście” może odegrać rolę w opisie niewyjaśnionych do końca/ niedopowiedzianych kwestii, także „twórczości”/ „intuicyjności” rozumowania
– jako jeden z elementów składowych spojrzenia uwzględniającego wyniki nauk przyrodniczych i pod dozorem filozofii (bardzo jak widać konserwatywnie mi „się zdaje”).
Czekam jednak niecierpliwie na kolejne części, które pozwolą mi dostrzec funkcjonalne piękno informatycznej konstrukcji światopoglądu.
Ponownie dziękuję p. km za tak wnikliwy i pobudzajacy do myślenia komentarz. Podziękowaniu towarzyszą jednak wyrzuty sumienia, że przeciągam zbyt długo opublikowanie drugiej części wpisu p.t. „Światopogląd informatyczny: pojęcia i tezy”. W tej chwili mogę zadeklarować, że do ok. 15.01 tę drugą część ukończę i udostępnie w Cafe Aleph.
Trzy sprawy na gorąco:
1) Zauważa Pan w szerszym kontekście, że „powstaje pytanie o akcentowanie potrzeby zinformatyzowania nazwy światopoglądu”.
Potrzeba moim zdaniem istnieje, bo matematyka z logiką dają niezbędne podstawy informatyce (a także wskazują jej ograniczenia), nie są jednak z informatyką tożsame (takie pojęcia jak komputer cyfrowy, kod cyfrowy, kod sterujący czy złożoność obliczeniowa wyznaczają specyficzne problemy informatyki, i one m.in. prowadzą do informatycznego światopoglądu; ów światopogląd buduje się m.in za pomocą tych pojęć, a one do lat 40-tych XX wieku (około) w przestrzeni publicznej nie istniały).
2) Zauważa Pan słusznie, że <<„informatyczne podejście” może odegrać rolę w opisie niewyjaśnionych do końca/ niedopowiedzianych kwestii, także „twórczości”/ „intuicyjności” rozumowania>>. W naszej stylistyce można by powiedzieć: w centrum światopoglądu informatycznego stoi zagadka ludzkiego umysłu.
A wydaje się, że do jej rozjaśnienia dziś najlepiej nadaje się metodologia informatyczna (nawet jeśli miałoby się okazać i prawdpodobnie z czasem tak się okaże, że metodologia ta nie jest wystarczająca).
3) Apropos relacji hipotetycznej informatyki ogólnej do filozofii nauki. Informatyka ogólna byłaby jednak czymś różnym od filozofii nauki. Ktoś mógłby w jej ramach pokusić się o opis nauki (w jej postaci zinstytucjonalizowanej) jako pewnego systemu pzretwarzania informacji, ale byłby to opis z pewnej tylko perspektywy (informatycznej właśnie); a filozofia nauki badałaby różne takie opisy (niekoniecznie w terminologii zaczerpnietej z informatyki).
Chyba rozumiem jednak Pana intencję, że jeśli informację utożsamiać z wiedzą, a uzyskiwanie informacji z poznawaniem, to teoria informacji staje się teorią czy też metodologią wiedzy/nauki. Pytanie jednak, pod jakimi warunkami można utożsamiać informację z wiedzą?
„pod jakimi warunkami można utożsamiać informację z wiedzą?”
A jakie można (w sytuacji obserwowania sukcesu nauki w opisie świata itd.) podać kryterium rozróżnienia wiedzy od (zbioru) informacji?
Mając mnóstwo informacji nie muszę mieć wiedzy jak ich użyć, ale wiedza jak użyć informacji jest także informacją- o regule. To czy ją posiadam (wiedzę co i jak) może zostać zweryfikowane jedynie na podstawie weryfikacji kolejnych informacji (zwrotnej w odpowiedzi na dane informacje)
– a więc informacja jest kryterium, treścią i opisem wiedzy.
Weryfikację tego czy informacje, czy nawet zbiory danych (UMOWNIE niezinterpretowanych) „korespondują z rzeczywistością” (czy regułami przetwarzania informacji w umówiony sposób) przeprowadza się na podstawie innych informacji o kolejnych pomiarach rzeczywistości (wyników przekształceń znaków w umówionym systemie).
Wiedza o świecie:
„Nagromadzenie pojedynczych danych liczbowych” w sposób, w
który jedna wielkość zostaje pomyślana jako wynikająca z innej” tak, że to „co
doświadczenie zna jedynie jako współwystępowanie elementów” przedstawia się „w
ścisłym stosunku matematycznej „przyczyny” do matematycznego „skutku”.”
(Nawet utrzymując czysto „logiczny charakter relacji między przyczyną i skutkiem,
nie nadając jej charakteru ontologicznego”.”nie rozumiemy przymusu w rzeczach,
który z określonych przyczyn wywołuje określone skutki, lecz rozumiemy postęp na
każdym etapie rozwoju równie ściśle i dokładnie jak przekształcenie jakiejś relacji
ilościowej w inną, logicznie jej równoważną”).
[ Jest w tym wszystkim wiele przyjmowanych milcząco założeń, które wzajemnie
się zapętlając umożliwiając obroty koła nauki.
(Choćby „trwałość nigdy nie występuje w doświadczeniu zmysłowym (…) jedynie
konglomerat najróżniejszych ograniczonych do pojedynczego punktu czasowego
wrażeń, które nigdy nie powracają w zupełnie ten sam sposób”).
Ale te założenia są głęboko wpisane w konstrukcję umożliwiającą funkcjonowania
poznającego umysłu- to regularności których istnienie poznająca jaźń zakłada, a
które umożliwiły powstanie mózgu i podtrzymują rozumujące 'ja’ (z
matematyczną precyzją) w funkcjonowaniu… ]
-wiedza o świecie staje się informacją.
Zinterpretowane dane, pomiary którym nadano matematyczne znaczenie w relacji do „reszty rzeczywistości”- a więc informacja płynąca z „nauki o pomiarach”- stają się wiedzą o świecie.
Mam uczucie zapętlenia (może brak mi wiary w intuicję) tak, że trudno mi pomyśleć jakąkolwiek definicję wiedzy, która nie mogłaby służyć jako definicja informacji.
Przedstawienie zjawiska, stało się jego matematycznym opisem.
Przewidywanie na podstawie wiedzy stało się obliczaniem.
Weryfikacja wiedzy stała się pomiarem informacji przesianej przez sito
matematycznej teorii.
Jakże poddawać w wątpliwość to, że istota zjawisk w rzeczywistości opiera się na algorytmach przetwarzania informacji (prawach natury) i daje się obliczać jeśli samo poznanie rzeczywistości opieramy na założeniach istnienia praw natury, które możemy matematycznie opisać?
Pingback: Homo Informaticus 3.0 | Polemiki i rozmówki w "Cafe Aleph"