Ten wpis jest inspirowany komentarzem Jarka z 27 maja. Wydaje mi się, że samorzutna ewolucja sztucznej inteligencji, która może się doskonalić bez udziału programistów, jest to proces jakoś analogiczny do samorzutnej ewolucji ważnych problemów naukowych. Przejawia się to w fakcie, że problem doznaje rozwiązania, czyli dokonuje się pewne odkrycie, przez iluś uczonych działających niezależnie od siebie wzajem.
I tak, Vieta i Kartezjusz wprowadzają do formuł matematycznych zmienne indywiduowe, co było konieczne, żeby mógł spod ręki Fregego wyjść Begriffschrift.
Leibniz i Newton tworzą równocześnie i niezależnie rachunek r. i c.
Nie wiedząc o sobie wzajem dochodzą do algebry logiki w wieku XVII i XIX matematycy brytyjscy i kontynentalni.
Tak samo się dzieje z powstaniem rachunków zdań i kwantyfikatorów w pracach Fregego, Peano i Russella. Podobnie z początkami teorii mnogości: Dedekind i Cantor.
Teoria względności (ogólna i szczególna): Einstein, Poincare, Hilbert.
Nierozstrzygalność logiki predykatów: Turing, Post, Church, wszyscy w roku 1936.
Poprzestaję tymczasem na tym prostym zestawieniu, odkładając jego interpretację na później.
A to w jakim kontekście dokładniej jest napisane? Chodzi o to że nawet jak nauka stanie się tajna to i tak architektury AI zostaną odkryte przez samo AI lub przez badaczy?