Czy falsyfikacjonizm hipotetyczno-dedukcyjny w wersji Karla Poppera jest nadal aktualny?

Obecny wpis umieszczam w imieniu Doktora Michała Stelmacha, który chciałby wywołać nim dyskusję ze studentami Politechniki Warszawskiej…
Oczywiście zapraszamy do niej wszystkich czytelników bloga!

Pytanie tytułowe dotyczy aktualności pewnej dobrze znanej z historii filozofii nauki myśli – myśli Karla Rajmunda Poppera.
Jej główne punkty, w postaci nieformalnej, można streścić następująco:

Kryterium naukowości w postaci potencjalnej falsyfikowalności wyrażeń Popper twierdzi, że naukowe mogą być tylko takie twierdzenia, które dają się obalić; jeśli twierdzenie jest odporne na wszelkie próby odrzucenia i potwierdzają je wszystkie fakty należące do uniwersum, to twierdzenie albo jest tautologiczne, albo nieracjonalne = nienaukowe.

Mechanizm rozwoju nauki Popper twierdzi, że mechanizm ten nie jest kumulatywny, a więc nie chodzi o to, że w nauce wiemy coraz więcej, gromadzimy kolejne fakty, kolejne ich opisy, ale raczej ewolucyjny, czyli nasze modele konkurują między sobą i w tym sensie dostosowują się do rzeczywistości, że rządzi tymczasowy zwycięzca, który może zostać wyparty przez obalenie i nadejście następcy.

Odrzucenie indukcji Popper twierdzi, że indukcja jest nieracjonalna, bowiem jest niekonkluzywna – jej wyniki nigdy nie są pewne; domaga się uzasadnienia – zasada indukcji bowiem nie jest tautologią; a uzasadnienie takie jest zbyt kosztowne logicznie, wręcz domaga się założeń o stałości funkcjonowania przyrody. Co więcej, jeśli w nauce mamy badać jak działa przyroda, a zasada indukcji musi najpierw założyć, że przyroda działa w sposób stały, to postępowanie nasze niebezpiecznie ciąży w stronę błędnego koła.

Dedukcyjne sprawdzanie teorii  Popper nie poprzestaje na krytyce. Twierdzi jednak, że powinniśmy (tak, „powinniśmy” – słowo wskazujące normatywny aspekt myśli Popperowskiej jest tu użyte świadomie) zastosować regułę wnioskowania, której koszt logiczny nie domagałby się od nas popadania w błędy. Twierdzi, że dobrze jest skorzystać z reguł logiki formalnej, które jako tautologie mają ten przywilej, że stosować je można właściwie „za darmo” (tak, to bardzo ciekawy fragment tej teorii). Proponuje zamiast zasady indukcji regułę modus tollendo tollens. Reguła ta każe nam uznać, że jeśli ze zdania ogólnego wynikają fałszywe konsekwencje, to zdanie ogóle jest również fałszywe. Naukowiec wykazujący, że z teorii wynikają fałszywe konsekwencje ma prawo uznać ją za obaloną, ale popperyzm nie jest nihilizmem, zatem w miejsce obalonej teorii naukowiec ma wręcz obowiązek (i to pod przykazaniem!) zaproponować jej następczynię. Badacz ma być twórczy i zarazem krytyczny. Ma proponować nietrywialne teorie, a zarazem nie oszczędzać ich za wszelką cenę, na przykład poprzez semantyczną reinterpretację terminów.

Opisy powyższe sformułowałem celowo w języku mówionym, tak aby blogowy wpis stanowił naturalne „przedłużenie” tradycyjnego wykładu.
Aby opisy te pogłębić i dotrzeć do sedna falsyfikacjonizmu, proponuję  następujące lektury:

https://sady.up.krakow.pl/filnauk.popper.logika.htm

https://plato.stanford.edu/entries/popper/

https://sady.up.krakow.pl/filnauk.sady.popper.htm

Otwieram zatem dyskusję.

Proponuję skupić się na następujących zagadnieniach:

Czy myśl Poppera jest rozpoznawalna i przydatna w dzisiejszej działalności naukowej? Czy myśl ta ma swoje zastosowanie w pracy inżyniera? Na jakim poziomie ogólności ustalenia Poppera są dziś uznawane za „naturalne” dla społeczności naukowej?

Czy może przeciwnie, Popper po długotrwałej krytyce nie ma już nic nietrywialnego do zaoferowania? A może w ogóle jest tak, że myśl Poppera nie była nigdy „aktualna” w znaczeniu „adekwatnie odzwierciedlająca na pewnym etapie rozwoju naukowego nasze ustalenia odnośnie wymagań stawianych teoriom”, a tylko „aktualna” w znaczeniu „modna”?

Czy myśl ta się już zestarzała, czy może nadal jest atrakcyjna?

Jeszcze raz zachęcam do rozmowy, w której można podejmować również inne tematy związane z koncepcją Poppera!

Pozdrawiam wszystkich – Michał Stelmach.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Dydaktyka logiki i filozofii, Filozofia nauki, Logika i metodologia, Światopogląd racjonalistyczny. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Komentarze do Czy falsyfikacjonizm hipotetyczno-dedukcyjny w wersji Karla Poppera jest nadal aktualny?

  1. Piotr Wieżel pisze:

    Uważam, że pewna część z dorobku myśli popperowskiej może być z powodzeniem stosowana również i dziś.

    Zgadzam się z mechanizmem rozwoju nauki Poppera. Skoro stare teorie zastępowane są przez nowe, to część wiedzy może tracić na znaczeniu, więc nie zawsze potwierdzając nową teorię wiemy więcej – często właśnie nowe teorie otwierają nam oczy i zdajemy sobie sprawę, jak niewiele wiemy w danej dziedzinie. W tym ujęciu nauka rzeczywiście ewoluuje.

    Zasada indukcji jest niezwykle przydatna i uważam, że nie w każdym przypadku jest bezużyteczna. Matematykę klasyczną buduje się na aksjomatach, które nie ulegają zmianie. Takie podejście możemy wykorzystać w innych naukach, np. w fizyce – zakładając, że prawa fizyki nie zmieniają się w naszym wszechświecie. Więc jeżeli ją stosować, to tylko w tych dziedzinach, w których sposób działania ich „środowiska” (np. w fizyce wszechświat) nie ulega zmianie.

    Fałszywe teorie mogą rzeczywiście dawać dobre wyniki, ale to może być czystym przypadkiem – teoria działa, ale tylko dla niektórych przypadków. Chciałbym zauważyć, że nauka trochę na tym polega – jej ewolucja polega również na próbach opracowania teorii ogarniającej coraz większą część rzeczywistości; żadna teoria nie jest absolutnie prawidłowa w każdym przypadku.

    • Michał Stelmach pisze:

      Bardzo dziękuję za świetny wpis.

      Chciałem dopytać: Matematykę klasyczną buduje się na aksjomatach, które nie ulegają zmianie.

      Co właściwie nie ulega zmianie? Czy chodzi o strukturę aksjomatów, ich kształt, zapis, czy interpretację, czy jeszcze coś innego? Zastanawia mnie sprawa zmienności, ewolucji pojęć, metod, rozumienia, chociażby właśnie aksjomatów w matematyce.

      Bardzo ciekawa intuicja, aby połączyć tematykę falsyfikacjonizmu z matematyką. Może rozwiniemy wątek?

      • Tomasz Sałacki pisze:

        Poszczególne aksjomaty nie podlegają zmianie. Przykładowo aksjomaty podane przez Euklidesa od samego początku nie zmieniły się w żadnym stopniu podobnie jak interpretacja. Wynika to po części z faktu, ze aksjomat ze swojej definicji jest najbardziej podstawowym budulcem, z którego będą powstawać kolejne struktury modelu, który jest na nich oparty.

        Jednocześnie nie znaczy to, że posiadany w danej chwili zestaw aksjomatów jako całość musi być niezmienny i kompletny. Będąc tutaj przy temacie geometrii euklidesowskiej, możemy zwrócić uwagę na aksjomaty Hilberta. Są one rozszerzeniem oryginalnej piątki do dwudziestu, które są teraz podstawą tejże geometrii.

        Jednakże skąd wziął się pomysł by rozszerzyć oryginalny zestaw? Można by trochę powiedzieć, że nastąpiła tutaj pewna „ewolucja” – okazało się, że istnieją twierdzenia, których nie dało by się udowodnić, korzystając z pięciu aksjomatów Euklidesa. I choć teoria została rozbudowana, to w żadnym momencie nie okazała się ona błędna czy sprzeczna, a jedynie niekompletna – żaden z istniejących do tej pory aksjomatów nie został odrzucony i pozostały niezmienne.

        Falsyfikacjonizm w pewnym sensie już funkcjonuje w matematyce (i nie tylko). Wynika to z podejścia dowodzenia twierdzeń, gdzie żeby udowodnić, że twierdzenie działa, to trzeba pokazać dowód, że będzie ono działać w każdym możliwym przypadku. Natomiast, żeby twierdzenie obalić wystarczy podać zaledwie jeden przykład, gdzie teoria nie działa. Dlatego też, pracując nad jakąś teorią, szukając wzorców czy innych zależności, można ułatwić sobie pracę (co w dobie komputerów, pozwalających z łatwością symulować gigantyczne liczby przypadków) patrząc jak model będzie zachowywał się dla wielu różnych kombinacji danych wejściowych. Jeśli okaże się, że są przypadki, gdzie zachowanie jest nieoczekiwane, to będziemy mieli od razu sygnał, że nasza teoria wymaga zrewidowania i zastanowienia, bez konieczności żmudnego parcia w dowodzenie, które mogłoby znacznie później (i po znacznie większym) nakładzie pracy okazać się bezsensowne.

  2. Tomasz Sałacki pisze:

    W pewnym sensie należałoby się tutaj zastanowić nad tym czy to fałszywa teoria daje fałszywe wyniki wyniki czy może teoria jest dobra, ale założenia (być może w momencie powstawania teorii nieznane) są nieprzystające do niej.

    Weźmy tutaj przykładowo mechanikę klasyczną Newtona, która jeszcze do XIX wieku była uznawana za dokładną, ale wraz z rozwojem nowych teorii jak relatywizm okazało się, że nie nie działa ona już tak dobrze (albo w ogóle) dla tychże przypadków. Nie możemy powiedzieć, że fałszywy wynik powoduje unieważnienie całej teorii, gdyż być może teoria jest właśnie słuszna, ale jeszcze niepełna. A my wykazując, że nie sprawdza się w każdej sytuacji prowadzimy do jej rozwoju, gdyż dokładamy do niej kolejne cegiełki dzięki, którym stanie się ona kompletniejsza.

    Pasuje to do punktu mówiącego o ewolucji nauki, gdyż w miarę powiększania naszej wiedzy o świecie, poprzez wprowadzanie do naszej „rzeczywistości naukowej” nowych elementów powodujemy, że teorie w niej istniejące muszą ewoluować by dostosować się do wprowadzanych zmian. Jeśli nie są w stanie tego osiągnąć, to raczej wtedy oznacza, że były one błędne. Przykładowo teoria flogistonu, która nie była w stanie się dostosować do nowych odkryć w dziecinie chemii i jako taka została ona uznana (słusznie) za błędną.

    Jednakże nie zgodzę się, że rozwój nauki jest do końca ewolucyjny. Ewolucja oznacza rozwój, zmiany, wymieranie istniejących organizmów. Jednakże w przypadku nauki czasem powstają zupełnie nowe jej dziedziny, których niekoniecznie w wygodny sposób dałoby się określić jako wywodzące się z innej. Dla przykładu można by było wziąć różne gałęzie fizyki, które dotyczą się tych segmentów świata, które przez większość historii ludzkości były zupełnie nieznane i nieobserwowalne (choćby mechanizmy kwantowe czy tyczące się najbardziej elementarnych form materii). Trudno tutaj wskazać z czego mogłaby ona się wywodzić, gdyż pojawiła się ona wraz z odkryciem swojej własnej niszy.

    • Michał Stelmach pisze:

      Bardzo dziękuję za wpis.

      Właśnie, zastanawiające jest czy to, że mamy do czynienia z fałszywym wynikiem jest kwestią teorii, czy może jakiegoś innego czynnika? Na przykład, Bocheński we Współczesnych metodach myślenia schemat Poppera poddaje analizie i zapisuje:

      [((A i p) → q) i ⌐q]→ ⌐p

      gdzie „A” to „warunki początkowe”. Bocheński wskazuje, że zawsze korzystamy z czegoś więcej niż z izolowanej logicznie teorii. To właśnie warunki początkowe mogą wnosić fałsz. Zatem bierzemy pod uwagę sytuację, że teoria jest ok, ale wynik jest fałszywy.
      Może ktoś chciałby poddać ten wątek dalszej interpretacji?

      • Magdalena Tomczuk pisze:

        Muszę zgodzić się z poglądem Bocheńskiego mówiącym, że zawsze korzystamy z czegoś więcej niż z izolowanej logicznie teorii. Teoria musi z czegoś wynikać, musi być zapoczątkowana myślą, koncepcją opartą na poznaniu i zrozumieniu istotnych czynników kształtujących pewną sferę rzeczywistości.
        Oczywiście istnieje szansa, że przedstawiony schemat jest prawdziwy, że teoria jest zgodna z prawdą, natomiast wspomniane „warunki początkowe” wprowadzają fałsz. Łatwo jest coś przeoczyć, zapomnieć o kwestii, która do powstania samej teorii niewiele wnosi i niewiele w niej zmienia, natomiast przy weryfikacji i próbie eksperymentalnego potwierdzenia lub obalenia tej teorii ma już większe znaczenie. Wtedy dochodzimy do sytuacji, gdzie teoria choć jest prawdziwa, to daje fałszywy wynik. Może przyczyną jest chęć przeprowadzenia eksperymentu dla szerzej pojętego problemu niż zakłada to teoria? A może przez ewolucje świata teorie niegdyś prawdziwe, dziś tracą na wartości i dają odmienne wyniki? Z drugiej strony czy teoria, która jest prawdziwa w zbyt ogólnym rozumieniu, może być uznana jako prawdziwa? Powszechną regułą jest, że warunkiem uznania teorii za prawo, które jest prawdziwe jest przeprowadzenie weryfikacji w wielu wypadkach, a w żadnym z nich nie może zostać sfalsyfikowane. Tylko co w taki razie oznacza słowo „wielu”? Zawsze istnieje ryzyko, że mimo dużej liczby przeprowadzonych eksperymentów, pominiemy ten kluczowy, który zmienił by wynik.
        Ponadto, nie wykluczam przypadku, że to początkowa koncepcja jest prawdziwa, natomiast powstała z niej teoria zawiera fałsz. Tu również możemy mieć do czynienia z sytuacją, gdzie teoria została przyjęta zbyt wcześnie, bez przeanalizowania wszystkich możliwości i przypadków. Wtedy teoria jest sfalsyfikowana i powinna być odrzucona. Inną opcją, którą można by rozważyć, jest próba zaktualizowania takiej teorii, w przypadku której wiemy, że jej koncepcja jest dobra. Tutaj wkraczamy już w temat ewaluacji, gdzie jak wspomniał Tomasz Sałacki z jednej teorii rodzi się kolejna i tak dążymy do prawdy obowiązującej w danych czasach, w których żyjemy. Z kolei teoria, która dziś jest uznawana za prawdę, może dać fałszywe wyniki w kolejnych pokoleniach.

  3. Łukasz Grębowski pisze:

    Ciężko jest mi nie zgodzić się z mechanizmem rozwoju nauki Poppera. Teorie trudniejsze w obaleniu (lecz falsyfikowalne), zastępują te, które zostały podważone – jest to mechanizm ewolucyjny. Teorie rywalizują ze sobą, a miarą przystosowania jest ich prawdziwość w świetle nowych odkryć. Wszystkie twierdzenia mają charakter tymczasowy, nie ma predefiniowanych schematów pojęciowych, ulegają one zmianom, osobniki słabiej przystosowane zostają wyparte przez te lepiej przystosowane.

    Badając teorię mamy tendencję do poszukiwania obserwacji, które ją potwierdzą. Jest to jeden z podstawowych błędów poznawczych nazywany efektem potwierdzenia. W tym kontekście spojrzenie przez pryzmat falsyfikowalności pozwala na bardziej krytyczną ocenę tej teorii. Naukowiec powinien zdawać sobie sprawę z tego, że przestrzeń rozwiązań jest nieskończenie duża i zawsze znajdą się zdarzenia, które daną teorię będą potwierdzać.

    Największą według mnie zasługą Poppera widoczną do dziś jest zaproponowana przez niego postawa krytycznego racjonalizmu. Pozwala to na ciągłą gotowość do kwestionowania już ugruntowanych schematów myślenia, która towarzyszyła największym odkryciom.

    Niemniej uważam, że przy całej rozciągłości nauki odrzucenie indukcji w celu ulepszenia procesu zdobywania wiedzy naukowej wydaje się być znaczącym tego procesu ograniczeniem, a współczesny naukowiec powinien raczej dobierać narzędzia rozumowania adekwatnie do problemu z jakim przyjdzie mu się mierzyć, a nie wierzyć w niezawodność narzędzia jakim jest według mnie np. falsyfikacja.

  4. Cristiam Martin Jackson pisze:

    Moglibyśmy pomyśleć, że wiedza jest głównym celem nauki (uzasadnienie prawdziwych
    przekonań) i według Poppera, wiedza zawsze musi być weryfikowana w poszukiwaniu
    nowych dowodów, które ją popierają. Popper definiuje naukowy jako coś, co można
    udowodnić, że jest błędne, co oznacza, że bez względu na wszystko, w dziedzinie nauki
    zawsze może istnieć inny pomysł, który może odrzucić wstępną myśl i wyjaśni dalsze
    rzeczy, które nie były rozważane w poprzedniej propozycji, tak jak stało się to z różnymi
    modelami, na przykład: układu słonecznego, grawitacji i elektromagnetyzmu.

    Nauka musi próbować nowych rzeczy i nigdy nie dawać za pewnik pomysłów, które mogą
    wyglądać na nieruchome, aby sformułować nowe koncepcje, które mogą ostatecznie
    doprowadzić do znalezienia nowych koncepcji związanych z dawną ideą, które nie były
    rozważane na początku. Mając na uwadze ten pomysł i rozważając inżynierię jako proces
    stosowania pomysłów generowanych przez naukę, możemy znaleźć relację, w której należy
    uznać, że obecne rozwiązanie w dziedzinie inżynierii może zostać odrzucone w najbliższej
    przyszłości, ponieważ można opracować nowe metody lub znaleźć lepsze rozwiązania dla
    konkretnej aplikacji, nawet jeśli aplikacje nie wydają się być niczym nowym, co można
    zaoferować.

    Jeśli weźmiemy pod uwagę myśl Poppera, założymy, że każde nowoczesne rozwiązanie
    wkrótce stanie się starym rozwiązaniem i cokolwiek zostanie zaprojektowane, lub jeśli
    inżynier zaprojektuje system, który wydaje się idealny, ale zamiast pozostać przy tym
    pomyśle, bada, czy może okazał się słaby, jeden z punktów konstrukcyjnych, wówczas
    zastosowałby pomysł fałszowania Poppera i szukał ostatecznego, idealnego rozwiązania.

  5. Rysiek Heidegger pisze:

    Widzę, że teoria Poppera budzi zdrowe zainteresowanie i inspiruje bardzo wyważone i adekwatne komentarze. Z kolei ja, zainspirowany i zmotywowany komentarzami chciałbym dołączyć się do dyskusji i zadać kilka zagadek.

    1) Jaki jest status samej teorii Poppera? Czy jest w ogóle teorią? Jeśli tak, to jest falsyfikowalna… Można wskazać potencjalne falsyfikatory dla Popperyzmu? A może jest jakimś wyjątkiem od reguły?

    2) Jeśli teoria Poppera jest teorią w znaczeniu, które suponuje, to czy nie czekają jej pewne nieprzyjemności związane z samozwrotnością. Wiemy, że samozwrotność potrafi być nieporządanym, choć ciekawym badawczo problemem.

    3) A może nie jest teorią? Czym wówczas jest? I czy to czym jest, możemy bezpiecznie przyjmować w nauce? Czy możemy to przyjmować i zarazem spać spokojnie?

    4) Jak daleko od Poppera do Kuhna? Obie drogi to jakiś rodzaj ewolucji, ale czy ewolucja uwzględniająca wartość logiczną rozpatrywanych wyrażeń (Popper) i ewolucja nie uwzględniająca wartości logicznej wyrażeń (Kuhn) to nie jest przypadkiem to samo? Skoro prawda to idea regulatywna mająca swoje zwieńczenie w nieskończoności (Popper), to czy nie jest tak samo nieosiągalna, jak gdyby nie istniała (Kuhn)? A może odwrotnie? Skoro nie istnieje, to jest nieosiągalna? i czas sobie z tego zdać sprawę? Z czego? Ano z tego, że postpozytywizm spod szyldu Poppera i kolegów (np. Kuhna) Nie ma nic sensownego do zaproponowania.

    5) Dlaczego Feynman nie lubił filozofii. Czy filozofii Poppera również?

    Może ktoś coś?

    • km pisze:

      Jest taka książka Adama Chmielewskiego z 2003 roku, w której problemy poruszone w tym komentarzu opisano w formie o wiele szerszej i bogatszej niż mógłbym napisać w blogowej odpowiedzi (byłaby to zresztą mało twórcze streszczenie cudzej pracy). Dodatkowo w książce tej zawarto zapis wywiadu autora z samym Popperem, w którym zadał on pytania odnoszące się bezpośrednio do tych problemów.

  6. koleżanka Arystotelesa pisze:

    Dzień dobry,

    Zainteresowała mnie uwaga Pana Łukasza Grębowskiego:

    „Badając teorię mamy tendencję do poszukiwania obserwacji, które ją potwierdzą. Jest to jeden z podstawowych błędów poznawczych nazywany efektem potwierdzenia. W tym kontekście spojrzenie przez pryzmat falsyfikowalności pozwala na bardziej krytyczną ocenę tej teorii. Naukowiec powinien zdawać sobie sprawę z tego, że przestrzeń rozwiązań jest nieskończenie duża i zawsze znajdą się zdarzenia, które daną teorię będą potwierdzać.”

    Trafne spostrzeżenie. Popper właśnie w ten sposób zdaje się podchodzić do potwierdzania, jako do zupełnie trywialnego.

    Czy ktoś ma pomysł jak rozwinąć tę psychologiczną uwagę? W końcu to chyba antropologicznie uniwersalna sprawa, że szukamy potwierdzenia, że indukcja jakoś jest nam bliska. A zarazem pod względem logicznym jest wadliwa. Czy takie oczekiwanie od teorii prostego potwierdzenia nie jest całkowicie naturalne? Tylko wówczas, nauka jawi się jako rzecz przeciwna naturze… Arystoteles, którego cenię, mówi, że człowiek z natury dąży do poznania. A w takim razie z natury dąży do przeciwstawienia się naturze? Skoro poznanie ma właśnie przeciwstawić się naturalnym nawykom? Ma to jakiś dramatyzm w sobie. Brrr, aż dreszcz mnie przeszedł, że całe życie naturalnie z natury uciekam. Moje rozważanie pewnie nie za dużo wniesie do tematu. Ale pytanie stawiam i czekam na jakieś mądre głowy.

    • Paweł Stacewicz pisze:

      — Czy takie oczekiwanie od teorii prostego potwierdzenia nie jest całkowicie naturalne? Tylko wówczas, nauka jawi się jako rzecz przeciwna naturze…

      Nie do końca rozumiem, co jawi się jako przeciwne naturze?
      Czy chodzi o naukę w ujęciu Poppera: naukę nie dążącą do potwierdzeń, lecz do obserwacji i argumentów obalających jej dotychczasowe wyniki?
      Czy chodzi o naukę w ujęciu „nie-popperowskim”: naukę dążącą do potwierdzeń?

      • Magdalena Tomczuk pisze:

        Odnosząc się do teorii Poppera omawianej w powyższych komentarzach, mówiącej, że naukowe mogą być tylko twierdzenia, które dają się obalić, nie mogę się z nią do końca zgodzić. Uważam, że twierdzenia naukowe, to takie, które da się zweryfikować, przeprowadzić eksperyment naukowy, niezależnie od jego wyniku. Bo skoro wszystkie twierdzenia naukowe można obalić, to czy twierdzenia naukowe w ogóle istnieją? Wtedy wszystkie twierdzenia naukowe z reguły byłyby fałszywe. Bardziej racjonalnym wydaje mi się podejście, że twierdzenia naukowe mogą być prawdziwe lub dające się obalić. Choć nie wykluczone, że twierdzenia dziś prawdziwe, z biegiem czasu mogą zostać obalone, gdyż nowe możliwości poznawania wiedzy pozwolą spojrzeć na dane zagadnienie pod innym kątem.

        Zgodzę się z przedmówcami, że człowiek z natury dąży do znalezienia potwierdzenia, żeby udowodnić prawdziwość teorii, zamiast starać się znaleźć wyjątek, który mógłby tę teorię zaburzyć. Jednak nie powiedziałabym, że jest to przeciwne naturze, a wręcz uważam, że jest to postępowanie naturalne. Może przypominać to drogę na skróty, ale właśnie człowiek od początku musiał działać szybko, aby udało mu się przetrwać.

        Wydaje mi się, że słowa Poppera, mimo iż może nie do końca trafne, to mogą być przydatne w dzisiejszej działalności naukowej i pracy inżyniera. Popper przypomina i zwraca uwagę na to, że przy tworzeniu twierdzeń naukowych (ale i nie tylko) powinniśmy pamiętać o przeprowadzeniu weryfikacji np. poprzez eksperyment, aby sprawdzić, czy na pewno nie istnieje wyjątek, który naszą tezę obali. Jest to istotnie ważne, aby inżynierowie potrafili krytycznie spojrzeć na swoje (i innych) prace naukowe, i aby uniknąć rozprzestrzeniania fałszywych twierdzeń i teorii.

  7. Piotr Chruślicki pisze:

    Moim zdaniem myśl popperowska jest nadal aktualna w dzisiejszych czasach. Człowiek cały czas dąży do doskonałości, a więc dąży również do tego, aby teorie opisującego jego świat (w tym teorie naukowe) były doskonałe. Dzięki ewolucyjności teorii i wypieraniu gorszych przez lepsze oraz poprzez poddawanie w wątpliwość teorii, mechanizm doskonalenia może funkcjonować.

    Model, w którym naukowiec obalając daną teorię ma obowiązek zaproponowania jej nowej wersji powinien, według mnie, przyświecać każdemu inżynierowi. Każdy inżynier również powinien szukać luk w obecnych teoriach, tak aby móc znaleźć dla nich ulepszenie. Ulepszenia takowe mogą przykładać się, tak jak to miało miejsce na przestrzeni lat, do skoków technologicznych (cywilizacyjnych).

    Nie odrzucałbym indukcji całkowicie. Zgadzam się z moim przedmówcą Piotrem Wieżelem, że może być ona sukcesywnie wykorzystywana w matematyce (dowód wykonywany przez indukcję) lub w innych naukach opierających się na niej.

    Falsyfikacjonizm może być jednak niebezpieczny i sprawiać, że nowopojawiające się teorie będą tworzone tylko po to, aby dopasować się do wizji tworzącego i nie będą one miały nic wspólnego z rzeczywistością.

  8. Arkadiusz Sikorski pisze:

    Moim zdaniem, część poglądów Karla Poppera jest aktualna również dzisiaj.

    Przede wszystkim Popper twierdzi, jak zostało to zauważone w otwierającym wpisie, że mechanizm rozwoju nauki nie jest przyrostowy, tylko ma charakter ewolucyjny. Zaobserwować to można w wielu dziedzinach współczesnej nauki, gdzie jedne teorie wypierają inne, ponieważ są bardziej atrakcyjne merytorycznie lub cechują się większą odpornością na anomalie (anomalie w rozumieniu popperowskim). Istotnym elementem w tym procesie jest falsyfikowalność teorii. Teoria może być częścią procesu naukowej ewolucji, jeśli można ją obalić; jeśli może zostać zastąpiona przez inną teorię. Podobną rolę pełni śmiertelność w ewolucji darwinowskiej.

    Nie do końca zgadzam się jednak z odrzuceniem indukcji. Indukcja może być cennym narzędziem, jeśli tylko nie używa niesłusznie przedwczesnych uogólnień. Indukcja polega na tworzeniu bardziej ogólnych twierdzeń na podstawie skończonej liczby przesłanek, jest więc niejako przedłużeniem wrodzonej ludzkiej umiejętności do doszukiwania się wzorców. Oczywiście wielokrotnie umiejętność ta przynosi mylne konkluzje, takie jak zrównanie korelacji z przyczynowością, jednakże nie decyduje to nieużyteczności czy nieracjonalności indukcji.

    Pozostaje jeszcze reguła modus tollendo tolens. Nakazuje ona odrzucić teorię ogólną, jeśli wynikają z niej fałszywe przesłanki. Świetnym przykładem przeciwko tej regule może być wspomniana przez innego dyskutanta mechanika klasyczna. Mechanika klasyczna stoi w sprzeczności z wieloma zjawiskami ze świata w atomowego, takimi jak na przykład efekt tunelowy. Nie świadczy to jednak o niesłuszności mechaniki klasycznej, a o jej niepełności. Istotnym uzupełnieniem jest oczywiście mechanika kwantowa.

    Jak widać, część poglądów Karla Poppera jest wciąż aktualna, co pokazuje, że filozofia tego myśliciela jest warta poznania, zwłaszcza przez przyszłych naukowców i inżynierów.

  9. Bartosz Wojciechowski pisze:

    Uważam, że środowisko naukowe powinno być zawsze otwarte na zmiany. Umiejętność krytycznego spojrzenia na nowe teorie oraz gotowość do weryfikacji i odrzucania tych już istniejących stanowi podstawę działalności naukowej.
    Krytyczne myślenie jest szczególnie ważne w dzisiejszym świecie postprawdy, gdzie przepływ informacji jest bardzo szybki i łatwo wpaść w pułapkę odejścia od faktów. Podejście dogmatyczne lub bazowanie na ocenie emocjonalnej hamuje postęp nauki.
    Proponowany przez Poppera wymóg falsyfikowalności jest w ogólnym znaczeniu dobrym kryterium do potwierdzenia naukowości gotowej teorii. Nie powinien on jednak blokować wstępnych prac badawczych i utrudniać tego procesu.
    Moim zdaniem kierunkiem rozwoju nauki powinno być tworzenie modeli, które są uniwersalne i nie zawierają zbyt dużej liczby wyjątków. W taki sposób można uniknąć nadmiernego skomplikowania i rozwijać wiele dziedzin jednocześnie. Jeśli zajdzie taka możliwość, to istniejące pojedyncze modele powinny być łączone w jeden ogólny. Nauka powinna tworzyć nowe teorie, ale też mieć na uwadze istniejące i udoskonalać je lub obalać.

  10. Michał Korzeniewski pisze:

    Myśl Poppera, nowatorska jak na jego czasy, moim zdaniem nadal pozostaje aktualna i wnosi wiele do nauki. Jego pomysł na iteracyjny i ewolucyjny rozwój teorii odpowiada w dużej mierze aktualnym procesom podejmowanym przez naukowców. W jaki sposób? Otóż w dobie dynamicznego rozwoju technologii często zdarza się, że pojawiają się nowe możliwości analiz teorii naukowych. Teorie i postawione im zarzuty czekają na moment przełomowy w technice, który pozwoli je ugruntować, dostosować do rzeczywistości i takie momenty przytrafiają się coraz częściej. Pozwala to obalać dotychczasowe teorie i formułować nowe. Co więcej, wiedza którą posiadamy jako ludzkość jest obecnie tak rozległa, że trzymanie się kurczowo swoich własnych wniosków naraża naukowca na śmieszność.

    Dziś już nie wystarczy stwierdzenie że coś jest prawdziwe lub nie. Bardziej przemawia do nas statystyka, prawdopodobieństwo danego faktu, ujęcie globalne. To rozwija myśl Poppera, zwłaszcza tę o odrzuceniu indukcji, która w obecnych czasach wydaje się niepoważna. Dziś na fakty, na naukę patrzymy szeroko. Nie przemawiają do nas anegdotyczne przykłady. W dobie miliardów obserwacji z większą łatwością znajdujemy kontrprzykłady dla teorii opartych na indukcji, a jeśli nie możemy tego zrobić teraz, zawsze istnieje obawa, że uda się to zrobić później.

    Jako ludzkość jesteśmy coraz bardziej świadomi faktu, że nauka przybliża nas do prawdy o rzeczywistości. Wynika to nie tylko z doświadczeń historycznych takich jak m. in. rozwój teorii grawitacji, odkryciu dualizmu korpuskularno-falowego, ale również z dynamiki dzisiejszego świata nauki.

    Uważam jednak, że zbyt krytyczne podejście do teorii niestety nie sprawdzi się w inżynierskim świecie, gdzie ważne jest, że coś „działa” dla pewnej ilości przypadków. Oczywiście podejście iteracyjne, ewolucyjne jest znane inżynierom i ma wiele zalet. Inżynier zawsze krytycznie patrzy na swoją pracę, ale próbę udoskonalania jej podejmuje tylko wówczas gdy jest taka potrzeba. Jeśli teoria spełnia pewne wymagania – jest akceptowalna i nie ma potrzeby jej zmiany. Co więcej inżynierowie niechętnie lgną do teorii nowych lub nieprawdopodobnych. Wolą poglądy utrwalone w świecie i każdy nowy pomysł traktują jak eksperyment. Myślę, że może to wynikać z faktu stabilności jakiej oczekują od inżynierów osoby i instytucje korzystające z ich wiedzy. Wynika to też z efektywności pracy, która jest łatwo mierzalna dla „popularnych” poglądów.

  11. Gabriela D pisze:

    Uważam, że twierdzenie o falsyfikowalności jako metodzie demarkacji nauki Poppera jest wciąż aktualne. Przyjęcie tego sposobu myślenia pozwala badaczom spojrzeć z dozą dystansu na własną pracę, umożliwia nieustanny progres poprzez umożliwienie ścierania się ze sobą rożnych poglądów i twierdzeń, a co najważniejsze poddaje krytyce absolutną nieomylność posiadanej przez nas w danym momencie wiedzy.

    Karl Popper w młodości stykał się z przeróżnymi, często sprzecznymi ze sobą ideami. Dość szybko dostrzegł błędy w ideologiach Marksa, czy bardzo popularnego w czasie jego młodości psychoanalitycznego podejścia Freuda, które uważał za nienaukowe. Wielki wpływ wywarł natomiast na nim Albert Einstein. Popper uważał teorię względności Einsteina za wysoce „ryzykowną” w tym sensie, że można z niej było wywnioskować konsekwencje odbiegające od dominującej wtedy fizyki newtonowskiej. Jedną z takich prognoz było stwierdzenie, że grawitacja może odchylać światło, co zostało ostatecznie zweryfikowane przez Eddingtona. Uważam, że to właśnie w tym miejscu możemy upatrywać powstania falsyfikacjonizmu Poppera.

    Karl Popper pisał również na tematy ideologiczne i społeczne. Poddał on krytyce ideę heglowskiego „historycyzmu” twierdząc, że filozofia ta prorokuje systemy autorytarne. Piszę o tym, ponieważ falsyfikacjoznim Poppera wymaga od społeczeństwa pewnych demokratycznych ram oraz otwartości. W jego myśli cenię spojrzenie nie tylko na postęp naukowy, ale również społeczny. Podobnie jak F. Hayek w Konstytucji Wolności (obaj panowie zresztą znali się – pracowali razem na LSE), Popper twierdził, że wiedza nie kumuluje się historycznie, ale idee ścierają się ze sobą ewolucyjnie, jedne zastępowane są innymi, słabsze lub błędne poglądy są porzucane by po latach często na nowo odżyć w zmienionych warunkach społecznych. Falsyfikacjonizm hipotetyczno-dedukcyjny Poppera dzięki temu, że nie rości sobie prawa do bezkrytycznego nazywania żadnej teorii absolutną prawdą jest idealnym ku temu narzędziem. Dr Michał Stelmach w swoim komentarzu powołał się na nieco zmieniony przez Bocheńskiego modus tollendo tollens, dodając do przesłanek warunki początkowe. Dzięki myśli Poppera możemy założyć, że idee nie zostaną ostatecznie porzucone jedynie patrząc na fakt odkrycia ich w niesprzyjających warunkach środowiskowych. Szczególnie widać to w obszarze nauk ekonomicznych, gdzie laureatami Nagrody Nobla często są naukowcy wyznający odmienne lub nawet sprzeczne ze sobą poglądy w zależności od tego jaka myśl jest w danej chwili w mainstreamie.

    Podsumowując, falsyfikacjonizm Poppera jest aktualny również, a może szczególnie dzisiaj – w czasach skrajnego racjonalizmu oraz prymatu nauki. Nie pozwala on na bezkrytyczne przyjmowanie nawet (obecnie) uważanych za niepodważalne twierdzeń, a co za tym idzie – umożliwia przenikanie się opinii. Pomijając jednak niewątpliwą wartość dodaną jaką Karl Popper wniósł do nauki, cieniem na jego osobę kładzie się fakt, że do końca życia nie umiał on zaakceptować krytyki swojej teorii (między innymi przez Lakatosa, czy Kuhna) co rodzi w niej pewną niespójność…

  12. Paweł Walkowiak pisze:

    Moim zdaniem, najbardziej wartościową refleksją Poppera jest jego mechanizm rozwoju nauki. Sztandarowym przykładem, poruszanym w dyskusji wielokrotnie, jest mechanika klasyczna, zastąpiona przez mechanikę Einsteinowską. Trudno jednak znaleźć lepszy przykłada na ewolucyjną naturę rozwoju nauki, dodając po prostu nowe informacje, nie byłoby możliwe stworzenie prawidłowej teorii.

    Jeżeli chodzi o kryterium naukowe wg Poppera, to wydaje się ono wręcz banalne i nie wnosi niczego specjalnego do stosowanej od średniowiecza metody naukowej.

    Jeżeli chodzi o odrzucenie indukcji, Piotr Wieżal słusznie zaznaczył w swoim wpisie, że indukcję można z powodzeniem wykorzystać w matematyce, a także np w naukach fizycznych. Przyjęcie pewnych założeń o niezmienności obserwowanego świata, może co prawda prowadzić do uznania fałszywych tez za prawdziwe i odwrotnie, jednak przyjmowanie takich założeń nie przeszkodziło w wysłaniu człowieka na księżyc czy stworzenia komputera. Dlatego odrzucenie takich założeń i wymaganie od naukowców podejścia Popperowskiego jest w pewnym sensie wylewaniem dziecka z kąpielą.

    Odpowiadając na pierwsze z zadanych pytań, chociaż Popperowskie podejście do nauki jest ciekawe i w niektórych kwestiach odkrywcze, nie przyczynia się ono w żadnym stopniu do przyspieszenia rozwoju nauki

  13. Michał Stelmach pisze:

    Szanowni Państwo,
    Dziękuję za świetne głosy w dyskusji. Doceniam. Najwyraźniej popperyzm ma cały czas coś ciekawego do zaoferowania. Bardzo fajnie wygląda fakt, że kojarzycie Państwo Poppera również z jego pomysłami w dziedzinie filozofii społecznej, stymulowaniem dyskusji, krytyki, demokratycznej wymiany idei i głosów. Przychodzi mi do głowy, żeby może w tym kierunku rozwinąć naszą dyskusję? Na początek zatem pytanie – jak Państwo sądzicie, czy w Poppera krytyce totalitaryzmów i „totalitarystycznych” przesłanek filozoficznych można dopatrzyć się bezpośredniego zastosowania metody falsyfikacjonizmu hipotetyczno-dedukcyjnego, czy są to zasadniczo twory od siebie niezależne? Chętnych bardzo proszę o zabranie głosu.
    Pozdrowienia:)

  14. Jakub Wrzosek pisze:

    Uważam, że myśl Poppera z powodzeniem może być stosowana w dzisiejszej działalności naukowej. Mechanizm rozwoju nauki Poppera mówiący o jego ewolucyjnym charakterze jest jak najbardziej prawdziwy. Jedna teoria zostaje obalona i zastępowana inną. Jednak wydaje mi się, że nie możemy stwierdzić jednoznacznie, że odbywa się to w zdyskretyzowany sposób. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że mechanizm rozwoju nauki jest swoistą hybrydą. Po ewolucyjnym obaleniu jednej teorii i zastąpieniu jej inną, bardziej adekwatną w danym czasie i na danym poziomie wiedzy, następuje kolej kumulatywnego gromadzenia wiedzy w kierunku wskazywanym przez daną teorię. Dzięki temu możliwe jest odkrywanie nowych informacji i poszerzanie wiedzy, która w przyszłości umożliwi wysnucie kolejnej ewolucyjnej teorii, która pozwoli na wejście o poziom wyżej w dążeniu do opisu bardziej odpowiadającego rzeczywistości.

    Co do poglądu o przyjęciu potencjalnej falsyfikowalności jako kryterium naukowości uważam, że jest to jedna z bardziej wartościowych myśli Poppera. Musimy pamiętać, że wszelkie opisy stosowane w celu zrozumienia otaczającego nas świata są jedynie pewnym modelem, mniej lub bardziej oddającym rzeczywistość, który jednak nie jest idealny. Jest on jedynie próbą jak najwierniejszego oddania tego, co nas otacza. Każdy badacz, w każdej chwili swojej działalności powinien mieć świadomość, że jego teoria czy model opisujący pewną rzecz może nie być trafny. Wydaje mi się, że takie krytyczne podejście umożliwia ludzkości dokonywanie nowych, często wciąż zaskakujących odkryć. Jeśli przyjmiemy, że pewna teoria jest czymś idealnym i nieskazitelnym, może ominąć nas wiele ciekawych odkryć kryjących się być może za zbyt małym poziomem współczesnej wiedzy.

    Co do pytania pana Michała Stelmacha dotyczącego krytyki totalitaryzmów przez Poppera. Stanowisko Poppera na ten temat wydaje się być mocno związane z jego życiem. Nic dziwnego, że zgodnie z wyznawaną i promowaną przez siebie zasadą falsyfikacjonizmu punktował on wady i niespójności związane z tym systemem. Problem z jasnym określeniem, czy zasada ta była bezpośrednio stosowana, związany jest z tym, że wykazanie fałszywości pewnych założeń związanych z pojęciami społecznymi jest znacznie trudniejsze niż w przypadku nauk ścisłych. Powoduje to, iż nie możemy jednoznacznie i w wystarczającym stopniu stwierdzić, że pewien system czy pojęcie jest fałszywe lub nie. Moim zdaniem zasada falsyfikacjonizmu jest widoczna w krytyce totalitaryzmu Poppera.

  15. Fragaria pisze:

    W kontekście nauk technicznych myśl Poppera wydaje się być wciąż aktualna, a może wręcz szczególnie aktualna. Można zgodzić się z przedstawionym przez Poppera mechanizmem rozwoju nauki. Choć część odkryć naukowych jest poszerzeniem tez i opisów przedstawionych już wcześniej, to jednak sporo jest również teorii, które obalają poprzednie i rzucają nowe światło na dany aspekt jakiejś kwestii. Także inne elementy jego poglądów można odnaleźć w obecnym podejściu w przypadku nauk technicznych.

    Jednak znacznie bardziej ciekawe wydaje mi się poruszenie kwestii myśli Poppera w kontekście mediów społecznościowych i ogromnej liczby źródeł informacji. W obecnych czasach, dzięki dostępowi do internetu, żeby znaleźć odpowiedź na swoje pytanie, nie trzeba już szukać okolicznych mędrców, czy spędzać wielu godzin w bibliotece, wertując grube księgi. Wystarczy zadać pytanie Google’owi lub napisać na jakiejś grupie na Facebooku, a od razu otrzymamy mnóstwo odpowiedzi. Czy jednak będą to odpowiedzi prawdziwe? Czy będąc przeciętnym użytkownikiem mediów społecznościowych mamy szansę otrzymywać informacje zróżnicowane? Algorytmy takich gigantów jak Google czy Facebook są tak tworzone, by podtykać nam informacje, które nas zainteresują, nad którymi spędzimy najwięcej czasu. Czy Facebook, wiedząc, że mam np. poglądy lewicowe, będzie mi wyświetlać strony o poglądach prawicowych (lub na odwrót)? Czy będąc feministką, będę co chwila widziała posty osób o zupełnie odmiennych poglądach? Nie, ponieważ szansa, że je kliknę jest niewielka. A więc Facebookowi nie przyniesie to zysków. Zatem jeśli sobie tego nie uświadomię i nie podejmę konkretnej pracy, by temu zapobiec i szukać informacji, które nie odpowiadają mnie ani mojemu światopoglądowi, zostanę szczelnie zamknięta w bańce informacyjnej z ludźmi o bardzo podobnych poglądach i stronami serwującymi treści, z którymi się zgadzam i utożsamiam. (Trochę na marginesie, podzielę się tu również przykładem z ostatnich dni, gdy Google wiedział znacznie lepiej ode mnie, czego szukam. Po wielu godzinach wyszukiwania artykułów naukowych potrzebowałam znaleźć noty katalogowe jakichś elementów. Jednak algorytmy na kilku pierwszych stronach nie wyświetlały nic poza artykułami naukowymi czy książkami mimo wpisywania odpowiednich słów kluczowych…)
    I właśnie w rzeczywistości baniek informacyjnych, fake newsów i teorii spiskowych myśl Poppera wydaje się być bardzo potrzebna. Na nas, odbiorcach informacji, spoczywa ogromna odpowiedzialność. Odpowiedzialność za to, w co uwierzymy, co zalajkujemy, co podamy dalej. Czy to będą rzetelne informacje, poparte badaniami naukowymi lub sprawdzone, zweryfikowane fakty, czy też czyjś emocjonalny wpis, plotka, fake news.
    W przypadku teorii spiskowych bardzo częstym założeniem jest to, że wszyscy, którzy nie zgadzają się z nami są np. zmanipulowani. Takie postawienie sprawy jest sprzeczne z zasadą potencjalnej falsyfikowalności, zatem wg Poppera to twierdzenie jest nienaukowe. Jako odbiorcy informacji, a także osoby dające im drugie życie za pomocą lajków i udostępnień, powinniśmy stosować regułę modus tollendo tollens i sprawdzać, czy z przeczytanej czy usłyszanej właśnie teorii nie wynikają fałszywe konsekwencje. Przenosząc myśl Poppera z naukowców na odbiorców, można uznać, że ustaliwszy fałszywość danej teorii (np. na podstawie fałszywych konsekwencji), powinniśmy poszukać teorii, która fałszywa by nie była, a do tego dokładnie sprawdzać źródła tych informacji, żeby nie propagować dalej fake newsów.
    Być może takie odwrócenie teorii Poppera sugerujące, że to odbiorca powinien sprawdzać prawdziwość, poprawność i możliwość obalenia danej teorii jest dość zaskakujące. Wydaje mi się jednak, że przy obecnym zalewie informacji, artykułów i newsów takie podejście każdego z nas – zarówno twórcy, jak i odbiorcy, jest bardzo potrzebne. Szczególnie że każdy z nas może w łatwy sposób zostać twórcą treści lub po prostu podać te informacje dalej – czy to na blogu, Instagramie, Facebooku, Twitterze, czy w jeszcze innych mediach.

  16. km pisze:

    1.. Zwrociło moją uwagę pojawienie się pośród komentarzy (Fragaria) wezwania do internalizowania ducha falsyfikacjonizmu w osobistych zmaganiach z zalewem informacji. Takie apele wydają się być zasadne wobec postępów algorytmicznych technologii (o których już często pisano na blogu) wdrażanych przez nastawionych na zysk dostawców treści – a prowadzących do możliwości mistyfikacji obrazów rzeczywistości. Falsyfikaty rzeczywistość ziszczają SIĘ w indywidualnych bańkach reprodukujących wzory, które dopasowują się do nas (schlebiając naszym gustom i serwując piosenki, które – parafrazując – lubimy bo są na znaną nam nutę).

    Czy jednak obecność gorzejących w sieci walk plemiennych pomiędzy zwolennikami różnych spojrzeń na sprawy nie świadczą o tym, że Popper’owska idea – poddawania krytyce tez – nie została już spełniona?
    Czemu więc „mechanizmy” opisane przez Poppera nie napędzają internetowego wolnego rynku idei ku postępowi ustaleń dzięki wyłonieniu najrafniejszych (na danym etapie) teorii na wszelkie obecne na nim tematy?

    To prawda, że w/w mechanizmy cyfrowych algorytmów odnalazły sposoby na przykucie uwagi odbiorców poprzez ekspozycję najbardziej ekstremalnych wersji poglądów „drugiej strony” co (paradoksalnie) utwierdza nas w naszym spojrzeniu, a u co waleczniejszych wzmaga tendencje do „ostrzału” (mniej lub bardziej retorycznie udanego) pozycji karykaturalnie przedstawionego wroga w podsycanej chęcią zysku wojnie idei.
    Ale nie tylko w stronniczych przedstawieniach tkwi problem. Obecność/ dopuszczanie krytyki naszych idei sama w sobie nie wystarcza (dla rozwoju naszego stanowiska) ale sęk tkwi w tym, że rozpowszechniona w internecie krytyka wszystkiego – w szczególności krytyka krytyczności (wobec braku rozpoznania jej paradoksalności), prowadzi do uniemożliwienia jakichkolwiek rozstrzygnięć na froncie opinii.

    Możliwość krytykowania wszystkiego „na równych zasadach”, bez zbadania pozycji danego zdania w strukturze teorii rzeczywistości/ obrazie świata/ prowadzi paradoksalnie do równoważności wszelkich twierdzeń. Internetowej do-wolności „w to graj” bo każdy jest równoprawnym ekspertem w teorii bez aksjomatów, i o wyborze „obozu” decydować mogą „wstępne mniemania” – przy czym sytuacja jest tu prymitywniejsza niż opisanej przez Putmana sytuacji (konieczności wyboru opartego na wartościach wobec nierostrzygalnych aporii systemów rachunku/przetwarzania elementów) . To zupełnie „inny poziom” – jak u dzieci które nie widzą różnicy w faulu i zmanie reguł gry, której się chwytają gdy zaczynają przegrywać.

    Trzeba zauważyć, że sam Popper był świadom takiego scenariusza rozwoju „publicznej dyskusji” już spoglądając na rozwój telewizji. Ten zwolennik społeczeństwa otwartego postulował (państwową) zamknięcie zawodu dziennikarza na podobieństwo regulacji dostępności do funkcji medycznych. Nie wierzył on jak widać w możliwość postawienia na indywidualną krytyczność – jeśli miał rację (i nie nastąpi radykalną reforma internetu) to perspektywy rozwoju myśli karmionej cyfrowymi aparatami wydają się być ponure.

  17. Paweł Stacewicz pisze:

    Poniższy tekst jest kontynuacją powyższego komentarza km-a, wklejoną przeze mnie na jego prośbę (z nieznanych powodów oryginalny komentarz km-a był blokowany):

    2. Co do kwestii o jakie pytał Michał Stelmach (9 czerwca) tj. podobieństw pomiędzy teoriami dotyczącymi metod (postępu) nauki i polityki Poppera to gdy zestawi się jego własne słowa o genezie/fundamentach jego przemyśleń na te tematy to sprawa może zrazu wydawać się nie mniej paradoksalna jak krytykowanie krytyczność cyt.:
    Momentem decydującym dla wiedzy jest nie obserwacja, a oczekiwanie. Nasze oczekiwania są bardzo ważne z biologicznego punktu widzenia, albowiem nieustannie pomagają nam w naszych działaniach i w naszej przyszłości. (…) Zawsze oczekujemy, że się coś zdarzy. Oczekiwania leżą u podłoża również naszych hipotez i teorii naukowych, albowiem całą naszą wiedzę można sprowadzić do oczekiwań
    – tak odpowiedział sir. Karl Popper na pytanie o odrzucenie tradycji empirystycznej w jego filozofii (w przywołanej przeze mnie we wcześniejszym komentarzu książce Adama Chmielewskiego tyt.: Filozofia Poppera. Analiza krytyczna) .
    Na następnej zaś stronie tego wywiadu krytykował Popper „zupełną fantazję” ludzi, że mądry polityk „potrafi przewidywać przyszłe wydarzenia”. Krytykował więc samo fundamentalne (Hume’owskie) przeświadczenie o możliwości budowania czegokolwiek pewnego na fundamencie oczekiwań przyszłych zdarzeń, jednocześnie stawiając na wierze (naturalnej, koniecznej dla budowania obrazu rzeczywistości i postępu gnozy) w przestrzeganie pewnych reguł przez przyszłe manifestacje fenomenów fundament nauki.
    Popper oficjalnie wywodził swą krytykę totalitaryzmów z ich oparcia o historiozoficzne przekonanie o zdeterminowaniu przyszłości – o możliwości jej przewidzenia.
    Jest w tym swoisty konflikt: naturalne tendencje do posiadania oczekiwań (co się zdarzy gdy zrobimy A) vs idea Poppera by przyjąć że mamy prawo (filozoficzne) jedynie „mgliście się domyślać”.
    Popper ma metodologiczna rację (tak jak w przypadku naukowych teorii): w tym Świecie nic nie może być pewne ostatecznie (powtarzam: w wypadku Hume’owskie perspektywy) .
    Ale przecież praktycznie (naturalnym tendencjom dając upust) – musimy jednak coś założyć, aby wymknąć się z pułapki zawieszenia w beznadziejnym epoche.

    Można by rzec, że wymagania Poppera są (jak komuna): na horyzoncie. – Są ideałem, który powinien nam wskazywać kierunek, choć nie możemy sprostać jego standardom.
    To tu w politycznej filozofii Poppera jest podobieństwo do jego filozofii nauki: Fizycy od pół wieku opancerzają teorie strun czy twistorów a politycy piszą programy, w których starają się uzasadnić to, że określone działania przyniosą określone skutki (zdrowie, szczęście i pomyślność) – jednak jeśli przestaną być krytyczni wobec swych przekonań, to jedni staną się obrońcami paradygmatu rodem ze społecznej teorii nauki, a drudzy ślepymi ideologami.

    Temu ideałowi krytyczności zresztą (w filozofii politycznej) Popper był wierny potrafiąc krytykować „bożek wolnego rynku” mimo tego, że współtworzył z Friedman’em i Hayek’iem Mont Pelerin Society. Domagał się ponoć obecności obecności w nim krytycznych względem jego przekonań głosów (socjalistów) i wobec ich braku zdystansował się od powstałego towarzystwa wzajemnej adoracji wspólnych poglądów. I to choć sam do końca swych dni twierdził że „wierzy że wolny rynek jest konieczny” – jak widać sprzeczność jest tu pozorna, wynika z braku rozróżnienia poziomu gry i określania jej reguł. Tylko takie (w standardach dzisiejszej dyskusji medialnej niemal scholastyczne) dystynkcje jedynie umożliwiają obronę przed pozornymi sprzecznościami: wiara może nie być „religijnie” ślepa.

    Tu (przechodzę w końcu do sedna) widać, że teorie krytyka ideologii „bronią się” gdy traktuje się je jak pewne 'ideały’/reguły „wyższego rzędu” – takie ujęcie chroni je właśnie przed rodzącymi paradoksy próbami zwrócenia ich mechanizmów wobec im samym (przywołuję tu pewne rozwiązanie Woleńskiego paradoksów na granicy semantyka/rozumienie teorii vs syntaktyka rachunek elementów teorii). Społeczeństwo i nauka powinny być otwarte ale pewne zasady „muszą obowiązywać” (nieważne czy przyjmiemy, że „SIĘ ” manifestują „naturalnie” /koniecznie czy, że po prostu się na nie umawiamy- jako reguły gry lepiej lub gorzej prowadzące do założonych rezultatów)…
    Zamykając komentarz klamrą (odnosząc się do obecnych- to właśnie z tego wynika to, że ten kto twierdzi, iż można na równych zasadach „krytykować krytyczność” czy trzeba „tolerować brak tolerancji” popada w paradoks kłamcy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *