Głos dyplomowanego humanisty w sprawie nauczania matematyki

Jest to wpis do komentowania i dyskusji (w ramce poniżej), który ze względu na format zapisu  (PDF) znajduje się w witrynie Cafe Aleph.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Światopogląd informatyczny. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Komentarze do Głos dyplomowanego humanisty w sprawie nauczania matematyki

  1. CyRyL pisze:

    Uważam że to bardzo dobry pomysłów zaznajamiać „humanistów” naukami ścisłymi.
    Oczywiście z wzajemnością. Żyjemy w świecie który nie do końca można opisać równaniami matematycznymi. Za dużo jest przypadków i niewiadomych. Ludzie nie powinni zawężać swoich zainteresowań i ogólnie światopoglądu do jednego spojrzenia na świat.
    Najlepszym chyba przykładem konieczności posiadania wiedzy ogólnej a nie zawężonej do jednej dziedziny są politycy. To oni w ogromnej mierze kształtują obecny wygląd państwa i jego przyszłość. I tu muszę odnieść się do polskiego parlamentu. Jest dla mnie wręcz oburzające, aby większość polityków było historykami. Co tak naprawdę mogą oni wiedzieć o problemach społecznych? To jest niemożliwe, a z pewnością trudne do wykonania, aby polityk zajmujący się danym zagadnieniem pochodził z tego środowiska lub miał przynajmniej związane z tym wykształcenie. Odniosę się do przykładu ministra zdrowia profesora Zbigniewa Eugeniusza Religi. Czy nie takich ludzi potrzebujemy? Nie tylko jako polityków, lecz w każdej innej dziedzinie. Aby próbować coś naprawić najpierw trzeba wiedzieć jak to działa.
    Podsumowując uważam za bardzo dobry pomysł rozszerzać ludzkie horyzonty i ukazywać inne spojrzenia na świat. Tak samo jak świat to nie tylko liczby, tak świat to nie tylko słowa. Mimo że mamy różne predyspozycje i talenty, naprawdę warto zainteresować się czymś innym. Z pewnością nam to w niczym nie przeszkodzi.

  2. W SPRAWIE KOMPETENCJI HISTORYKÓW W PROBLEMACH SPOŁECZNYCH

    Nauki historyczne są tak niezbędne naukom społecznym, jak badania laboratoryjne naukom przyrodniczym. Proszę sobie wyobrazić jak ekonomia, nauka społeczna, miałaby sprawdzić empirycznie np. hipotezę, że kryzys gospodarczy wybucha wtedy, gdy z jednej strony pojawia się jakaś z gruntu nowa technologia (kolej, radio, internet etc.) a z drugiej strony polityka państwa realizowana przez banki centralne daje bardzo łatwy dostęp do kredytów? Wtedy jest duży nadmiar chętnych do inwestowania w te technologie, lansowane przez modę, biorą oni łatwe kredyty, ale wobec nadmiaru tego typu inwestorów część musi zbankrutować, a niespłacone kredyty prowadzą do bankructw bankowych i groźnego zaniku pożyczek międzybankowych (będących krwiobiegiem gospodarki), bo wobec fali bankructw banki wzajem sobie nie ufają. Żeby ekonomiści mogli tę hipotezę sprawdzić eksperymentalnie, musieliby sztucznie (laboratoryjnie) wywołać ileś kryzysów i obserwować, czy istotnie zachodzi taki mechanizm. Ani to możliwe, ani godziwe, raczej czysty absurd.

    Natomiast historia dostarcza nam tam w tym względzie na tyle licznych opisów sytuacji kryzysowych, że dość wiarogodne będą czy to kontrprzykłady czy przykłady potwierdzające. To nie jest tak czysta procedura, jak w laboratorium, ale innej dla pewnych zagadnień nauki społeczne nie mają. Dlatego potrzeba im koniecznie współpracy historyków, ale dobrych historyków, którym nie jest obca np. statystyka, informatyka, oparta na logice matematycznej metodologia nauk itp. Takich w naszym Sejmie raczej nie widzę i tu podzielam irytację Autora.

    Przykład powyższy dobrałem nie przypadkowo. Prawie że jedynym, który przepowiedział obecny kryzys jest Nouriel Roubini, a dokonał tego na podstawie wiedzy historycznej, ignorowanej przez innych ekonomistów, którzy do ostatniej chwili nie dostrzegali zagrożenia. (Zob. książkę Roubiniego („Crisis Economics”).

    Weźmy jeszcze przykład z historii politycznej. Pamiętam rok 1956, gdy Węgrzy zachowali się jak niegdyś Polacy i przypłacili to tragedią, a Polacy pamiętni historii swych powstań zachowali się bardzo racjonalnie, choć niejednego młodego człowieka (byłem wtedy studentem) świerzbiło, żeby zdobyć skądś karabin i ruszyć na krasnoarmiejców. Politologia to jedna z nauk społecznych i podobnie jak ekonomia odnosi wielkie pożytki z wiedzy historycznej.

  3. CyRyL pisze:

    Zgadzam się z panem, że historia jest ważna.
    Znane jest przecież przysłowie „Uczymy się na własnych błędach”. Z pomocą historii to nie muszą być nasze błędy.
    Uważam, że można sprawdzić zachowania społeczności w laboratorium i uważam że będą one bardziej prawdopodobne niż odwołanie się do historii. Muszą one być oczywiście przeprowadzone w należyty sposób. To znaczy pobrać próbkę zachowań społeczeństwa i odpowiednio to zaimplementować. Dlaczego tak uważam? Bo nasz świat uległ ogromnym zmianom w ostatnim stuleciu. Światem przestali rządzić silni i zdecydowani mężczyźni lecz „klowni”, którzy bawią społeczeństwo. Ci klowni nie są jednak głupi. Dają społeczeństwu temat do zainteresowania, a w ciszy robią coś innego dla siebie i dla silniejszych od nich.
    Co do tematu walk wyzwoleńczych. Ile osób tyle zdań.
    I można długo się nad tym zastanawiać. Lecz najpierw zadajemy sobie pytanie, czy warto walczyć? Co z tego będziemy mieli. Czego nauczyła nas historia? Że powstania przegrywaliśmy, w wyniku czego tylko traciliśmy. Traciliśmy dobra materialne, przywileje, zyskiwaliśmy tylko ograniczenia.
    Po II Wojnie Światowej Warszawa nie istniała. Polska była krajem zniszczeń i walecznych patriotów. Dla porównania Paryż został taki sam. Bez zniszczeń i bez walecznych patriotów.
    Walka, która z góry skazana jest na przegraną wcale nie jest bez sensu.

  4. Jaki sens może mieć walka skazana z góry na przegraną?

    Czy ma to być jakiś sukces moralny?

  5. CyRyL pisze:

    Oczywiście że moralny.
    Czy celem naszego istnienia jest zbieranie bogactw materialnych i poszerzanie wiedzy?
    Na czym mielibyśmy wychowywać młodych ludzi?
    Co oznaczałby patriotyzm?
    Czy jest obecnie coś takiego jak patriotyzm?
    Te obrazki polityków w TV, dających kolejne ulgi zagranicznym firmom aby zainwestowały w naszym kraju?
    Świat zmienił się tak bardzo, że w historii naprawdę trudno odnaleźć podobieństwa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *