Dialog ten powstał z inspiracji, jaką jest skojarzenie tytułu konferencji „Retoryka stosowana: Teoria i praktyka argumentacji” (Warszawa, 2012) z tytułem i treścią wygłoszonego na tejże konferencji odczytu prof. Piotra Łukowskiego pt. „Jak wylansować Barabasza, czyli o oddziaływaniu pozamerytorycznym”.
Zwrot oddziaływanie pozamerytoryczne rozumiem jako zręczny eufemizm dla nazwania zjawiska, które bardziej potocznie (a mniej kurtuazyjnie) nazywa się manipulacją (o ile się mylę, proszę Autora o sprostowanie, a na razie trzymam się tej interpretacji). Jeśli przyjąć, że ten temat istotnie się mieści w problematyce konferencji, to Organizatorom i Autorowi należy przypisać pogląd, że manipulacja jest jedną z dopuszczalnych strategii retorycznych i argumentacyjnych. Dopuszczalnych? W jakim sensie? Moralnym? Ale czy retoryka powinna brać pod uwagę normy moralne? A może chodzi o dopuszczalność logiczną? Lub jedną i drugą łącznie?
Próbuję wyświetlić te sprawy w poniższym dialogu. Jego stronami są osoby, które ze względów mnemotechnicznych ochrzciłem imionami: Adam i Norman. „Adam”, żeby podwójne „a” w tym słowie skojarzyć z dwiema negacjami w poglądzie Adama, mianowicie, że retoryka ma prawo być a-moralna oraz a-logiczna. „Norman” zaś urabiam od słowa „norma”, jako że posiadacz tego imienia wymaga od retoryki respektowania norm, tak moralnych jak i logicznych. Zanim oddam głos obu rozmówcom, wyjawię, że w tym dyskursie moim „alter ego” (inaczej mówiąc, „awatarem”) jest Norman. Dlatego wyręczę go w poddaniu tonu jego wywodów za pomocą motta z Jana Gersona (1363-1429), kanclerza Sorbony, jednego z najbardziej prominentnych myślicieli średniowiecza.
Gerson mówi w pewnym wykładzie „o dwojakiej logice (de duplici logica), z których jedna, ta teoretyczna czyli formalna, stosuje się do nauk teoretycznych (est pro speculativis scientiis), a druga zwana retoryką (quae rhetorica nominatur) — do nauk praktycznych (est de moralibus)”, a tym samym do praktycznego życia. Zadaniem pierwszej jest dowodzenie (demonstratio), a drugiej — przekonywanie (persuasio).
Podpisuję się pod tezą, że sztuka przekonywania powinna być domeną logiki, a nie jakiejś psychologicznej technologii obróbki poglądów. Przemawia za tym nie tylko liczenie się z wielką tradycją tysiącleci, od Grecji i Rzymu po Renesans i dalej, lecz także wzgląd na skuteczność przekonywania.