Nie mogąc ze względów technicznych uczestniczyć zdalnie w seminarium w PW (poświęconym filozofii nauki) z odczytem dra Andrzeja Malca pt. „Czy sumienie komputera może być autonomiczne?”, a będąc ciekaw jego poglądów w kwestiach aksjologii i teorii prawa, skorzystam z dostępności Jego książki „Arytmetyka sumienia. Teoria odpowiedzialności słusznościowej”, żeby na jej podstawie postawić Autorowi pytania, które bym zadał uczestnicząc w spotkaniu. Odpowiedź mógłbym pewnie wyczytać ze starannej lektury tej książki (podczas gdy obecne pytania biorą się z lektury dość pobieżnej, na zasadzie wertowania), ale skorzystanie w tym celu z bloga ma tę przewagę, że może przybliżyć tematykę książki także osobom, które w wymienionym spotkaniu nie brały udziału.
Oto kilka moich pytań:
1) W nawiązaniu do uwag metodologicznych na stronie 13, zapytuję: czy przekonanie o prawdziwości aksjomatów arytmetyki Peano jest występkiem przeciw etyce badawczej zalecanej przez filozofię analityczną? Jeśli tak, to co do mnie, to jestem osobnikiem występnym. Zaczynam od przykładu z arytmetyką w sensie dosłownym, żeby lepiej wniknąć w sens metafory „arytmetyka sumienia”.
2) Czy dobrze rozumiem, że według Autora, gdyby zaksjomatyzować jego aksjologię, to byłyby to aksjomaty o treści podobnie obiektywnej (choć zgoła w innej materii), a więc zdania posiadające wartość logiczną. Jeśli istotnie tak Autor sądzi, to się z nim zgadzam, a jeśli nie, to gotów jestem do polemiki.
3) Popieram gorąco krytykę poglądu Russella (s.130) o racjonalności komunizmu. Ogrom absurdów jest w komunizmie piorunujący; przykładem, który powinien był przekonać Russella jest dokonana przez von Misesa w latach 20-tych ubiegłego wieku analiza horrendalnej nieobliczalności w centralnym planowaniu gospodarczym, a to z powodu kolosalnej złożoności, którą trzeba by ogarnąć planowaniem. Idąc tym tropem, doradzałbym w dalszych badaniach Autora korzystać z pojęcia złożoności algorytmicznej, które zawdzięczamy informatyce (Chaitin etc.).
4) Podjąłbym polemikę ze smętnymi rozważaniami Baumana o niepewności. Takie jest uwarunkowanie ludzkiej kondycji. A jak sobie z nim radzić nie kwękając, pokazał już Pascal w regule zwanej po angielsku „rule of expected utility” (nie znam dobrego polskiego przekładu). Weszła ona do podstaw matematycznej teorii gier i decyzji von Neumanna i Morgensterna, i w tej nowoczesnej postaci jest bardzo godna polecenia uwadze filozofów z cechu aksjologicznego.
Do tych uwag zainspirował mnie ostatni człon tytułu książki brzmiący „wersja próbna”. Brzmi to ujmująco skromnie. I zachęca czytelnika takiego jak niniejszy do włączenia się z propozycjami co do kontynuacji.
Bardzo dziękuję Panu Profesorowi za powyższy życzliwy komentarz i pytania, na które udzielam odpowiedzi niżej.
Pytanie:
1) W nawiązaniu do uwag metodologicznych na stronie 13, zapytuję: czy przekonanie o prawdziwości aksjomatów arytmetyki Peano jest występkiem przeciw etyce badawczej zalecanej przez filozofię analityczną? Jeśli tak, to co do mnie, to jestem osobnikiem występnym. Zaczynam od przykładu z arytmetyką w sensie dosłownym, żeby lepiej wniknąć w sens metafory “arytmetyka sumienia”.
Odpowiedź:
Uważam, że każde zdanie oznajmujące, jeśli zostanie zinterpretowane, jest prawdziwe albo fałszywe. Być może, aksjomaty arytmetyki Peano nie mają interpretacji w dziedzinie przedmiotów konkretnych – wówczas w takiej dziedzinie nie są ani prawdziwe, ani fałszywe. Natomiast, aksjomaty te mają interpretację w wielu dziedzinach zawierających, zamiast lub obok przedmiotów konkretnych, przedmioty abstrakcyjne. Istnieją więc dziedziny, w których aksjomaty te są prawdziwe. Dla takiej oceny, nie ma znaczenia, czy te przedmioty abstrakcyjne odkrywamy (Platon), czy jedynie konstruujemy (Popper). Jeśli więc uznanie prawdziwości tych aksjomatów miałoby być występkiem, to obaj jesteśmy występni.
Pytanie:
2) Czy dobrze rozumiem, że według Autora, gdyby zaksjomatyzować jego aksjologię, to byłyby to aksjomaty o treści podobnie obiektywnej (choć zgoła w innej materii), a więc zdania posiadające wartość logiczną. Jeśli istotnie tak Autor sądzi, to się z nim zgadzam, a jeśli nie, to gotów jestem do polemiki.
Odpowiedź:
Moim zdaniem, zdania o wartościach i powinnościach nie są zinterpretowane w dziedzinie przedmiotów konkretnych – nie są w niej zatem ani prawdziwe, ani fałszywe. Można jednak konstruować dziedziny, w których zdania te posiadają interpretacje. W tych dziedzinach są one albo prawdziwe albo fałszywe, tak jak inne zinterpretowane zdania oznajmujące, w tym aksjomaty arytmetyki Peano. Jak takie dziedziny konstruować, zaproponowałem we „Wprowadzeniu do semantyki prawa”, stanąwszy na ramionach gigantów – Leibniza, Wittgensteina i Wolniewicza.
Tym samym, uważam, że teza Hume’a jest fałszywa w jej oryginalnej postaci (zdaniom deontycznym nie przysługują wartości logiczne). Więcej, uważam, że teza Hume’a jest fałszywa również w jej postaci współczesnej (zdania deontyczne są odseparowane logicznie od zdań o faktach), co uzasadniam w artykule „Wittgenstein versus Hume : the Is Ought Problem Finally Solved”, który ukaże się w najbliższym wydaniu Studies in Logic, Grammar and Rhetoric, w serii artykułów poświęconych 75-leciu Profesora Trzęsickiego.
Komentarz:
3) Popieram gorąco krytykę poglądu Russella (s.130) o racjonalności komunizmu. Ogrom absurdów jest w komunizmie piorunujący; przykładem, który powinien był przekonać Russella jest dokonana przez von Misesa w latach 20-tych ubiegłego wieku analiza horrendalnej nieobliczalności w centralnym planowaniu gospodarczym, a to z powodu kolosalnej złożoności, którą trzeba by ogarnąć planowaniem. Idąc tym tropem, doradzałbym w dalszych badaniach Autora korzystać z pojęcia złożoności algorytmicznej, które zawdzięczamy informatyce (Chaitin etc.).
Odpowiedź:
Oczywiście, zgadzam się z tym komentarzem. Dodam, że w „Arytmetyce sumienia” nawiązuję do kwestii praktycznej nieobliczalności rozważanej przez Pana Profesora, odwołując się w tym celu do artykułu „Undecidability and Intractability in Social Sciences” zamieszczonego w: Witold Marciszewski (red.), Issues of Decidability and Tractability, Uniwersytet w Białymstoku, Białystok 2006.
Komentarz:
4) Podjąłbym polemikę ze smętnymi rozważaniami Baumana o niepewności. Takie jest uwarunkowanie ludzkiej kondycji. A jak sobie z nim radzić nie kwękając, pokazał już Pascal w regule zwanej po angielsku “rule of expected utility” (nie znam dobrego polskiego przekładu). Weszła ona do podstaw matematycznej teorii gier i decyzji von Neumanna i Morgensterna, i w tej nowoczesnej postaci jest bardzo godna polecenia uwadze filozofów z cechu aksjologicznego.
Odpowiedź:
Ja także jestem zdania, że radzimy sobie całkiem nieźle w świecie niepewności. Dlatego fragment „Arytmetyki” nawiązujący do Baumana kończę optymistycznie starym szmoncesem o Natanie i Sarze:
Otóż zdarzyło się kiedyś, że Natan zaczął podejrzewać swoją żonę, Sarę, iż
potajemnie zdradza go z jego wspólnikiem Aaronem. Natan wynajął więc
detektywa, aby śledził parę, a sam przy telefonie oczekiwał na wieści. „Panie
Natan, oni weszli do restauracji”, raportuje detektyw. Na co Natan:
„No tak, ale obiad każdy chce zjeść. Patrz pan, co dalej!”. Za chwilę kolejny
telefon: „Panie Natan, oni weszli do hotelu” „No tak, ale każdy może wejść
do hotelu w taki upał. Patrz pan, co dalej!”. Detektyw po chwili: „Panie
Natan, oni wzięli pokój” „Ale to nic nie wyjaśnia. Zajrzyj pan przez dziurkę
od klucza!”. Detektyw po kolejnej chwili: „Panie Natan, ja zajrzałem przez
dziurkę od klucza: oni się rozebrali, weszli do łóżka i więcej nic już nie widziałem,
bo zgasili światło”. Na co Natan: „Eeech, ta niepewność!”.
Pozdrawiam serdecznie!
Ad.3)
Skoro Autor „Arytmetyki sumienia” popiera krytykę komunizmu polegającą na spostrzeżeniu o niemożliwości wyliczenia wartości np. rzodkiewki to jak chce obliczyć wartość (moralną i „karną”) kradzieży rzodkiewki w funkcji zarówno jej gospodarczej wartości jak i społeczno/ekonomicznej sytuacji złodzieja (którym może być zarowno uchodźca wojenny chcący nakarmić dzieci jak i szukający ekscytacji menadżer).
Jeśli zaś widać na horyzoncie (jak komunę) nowoczesne „środki obliczeniowe” które można będzie nauczyć znaczenia (kontekstu) wartości na ludzką modłę (wytresować w strukturach cyfrowych zdolność do nadawania wag znaczeniom rachowanym na podobieństwo afektacji) to jak tu wątpić w możliwość racjonalniejszego określenia ceny ogórka… czy obliczenia wartości ceny np. insuliny trafniejszej niż wolnorynkowe wyroki dyktujace ją w USA.
Bardzo dziękuję za to świetne pytanie! Odpowiem na nie w kilku punktach, gdyż w tym pytaniu jest kilka wątków, a każdy bardzo ważny.
1. Oczywiście, skuteczną krytykę komunizmu można oprzeć na innych podstawach – np. na krytyce totalitaryzmu i ludobójstwa, które historycznie chyba zawsze wiązały się z wdrażaniem komunistycznych wizji. Jednak aspekt złożoności obliczeniowej jest, w mojej ocenie, samodzielnym powodem do krytyki komunizmu. Aspekt ten rodzi bowiem następujący dylemat: skoro na kierunek rozwoju społeczeństwa składają się co najmniej miliony mikro-decyzji poszczególnych osób, to realizacja planu np. 5-letniego wymaga, aby te miniony decyzji podejmowane były dokładnie według tego planu; jeśli decyzje te nie będą jednomyślne, to plan się nie uda; jeśli jednak będą jednomyślne, to społeczeństwo straci innowacyjność, a więc jego rozwój co najmniej spowolni. Oczywiście, można próbować rozwiązać ten dylemat na różne sposoby (np. Lem w „Wizji lokalnej” żartobliwie zaproponował Instytut Maszyn Dziejowych, który obliczałby przyszłość w tym też to, jakie i kiedy wynalazki zostaną dokonane), jednak w praktyce wdrażanie wizji komunistycznej przynosiło zarówno niewykonanie planu (przez co ustrój ciągle zwalczał bohatersko problemy, których by nie było, gdyby nie ten ustrój), jak i zabijało innowacyjność – w wyniku czego kraje demokracji ludowej wyginęły jako formy polityczne.
2. Oskar Lange mówił, że socjalizm wygrałby, gdyby komputery były lepsze. Jeśli jednak świat nie jest deterministyczny, to teza Oskara Lange upada od razu: jak bowiem wyliczyć skutki milionów mikro-decyzji, które są podejmowane w sposób wolny w każdej sekundzie? Gdyby niedeterministyczność świata była oparta jedynie o wolność woli ludzkiej, wówczas ludzie mogliby, być może (bo nie jest to oczywiste), zrezygnować z tej wolności i uczynić świat w pełni przewidywalnym. Stąd marksistowskie i heglowskie: „wolność to zrozumienie konieczności”.
3. Inną zupełnie sprawą jest to, czy wolny rynek jest najlepszym mechanizmem ekonomicznym. Oczywiście nie jest. Wolnej ręce rynku trzeba nieustannie „patrzeć na ręce”. Jeśli się tego nie robi, rozwój nie jest optymalny, gdyż pozostają zaniedbane lub zawłaszczone dobra publiczne. Widzimy to co chwila np. w podniesionej w pytaniu kwestii wartości leków, ale i w innych zakresach: zmiany klimatu, czy dostępu do dóbr podstawowych, np. mieszkań w Europie, a żywności i wody w Afryce. Ingerencja Państwa może przybierać różne formy: stymulacji prawnej (np. obciążenia podatkowe), stymulacji finansowej (dotacje), ale i bezpośredniego włączania się w grę rynkową (przedsiębiorstwa kontrolowane przez Państwo). Korygowanie rynku to jednak co innego, niż jego likwidacja zakładana w komunistycznym centralnym planowaniu.
4. Tak jak kohabitacja intuicji i algorytmu zapewnia rozwój wiedzy, tak kohabitacja niewidzialnej ręki rynku i celowego działania Państwa zapewnia rozwój społeczeństwa. (W trakcie mego wystąpienia wspominałem o książce „Logika, informatyka, filozofia nauki. W darze Profesorowi Kazimierzowi Trzęsickiemu”, gdzie dwugłos Profesora Marciszewskiego i Profesora Trzęsickiego o paradygmatach nauki bezpośrednio poświęcony jest pierwszej z tych kohabitacji, ale naturalnie nasuwa też myśli o tej drugiej kohabitacji).
5. Oczywiście, przedsiębiorstwa planują. Korzystają w tym dziele z coraz lepszych komputerów. Jednak, planowanie to nieraz nie przypomina centralnego planowania – vide filozofia zarządzania Agile. Poza tym, te planujące przedsiębiorstwa ścierają się na rynku, który weryfikuje skuteczność tego planowania. Arystotelesowi zawdzięczamy myśl, iż teoretycznie monarchia jest najlepszym ustrojem, gdyż najsprawniej zrealizuje idee dobrego władcy (podobnie jak tyrania najsprawniej zrealizuje idee złego władcy), ale z ustrojów praktycznie dostępnych najlepsza jest demokracja. Uważam, że podobnie jest w życiu ekonomicznym.
6. Skoro komputer nie może obliczyć wartości rzodkiewki, to jak obliczy wartość jej kradzieży? Otóż arytmetyka sumienia nie wymaga centralnego planowania, gdyż jest lokalna. W „Arytmetyce sumienia” przeciwstawiam działaniu opartemu o zastane reguły (prawne, moralne) zdolność człowieka do obliczenia, w oparciu o wartości, reguł dopasowanych do ciągle zmieniających się i coraz bardziej złożonych sytuacji wyboru. Badałem tam trudności związane z wyborem wartości podstawowych, jak też trudności związane z samym obliczaniem, między innymi te dotyczące horyzontu obliczeń i niepewności zdarzeń, przedstawione w referacie. Podjąłem próbę zarysowania takiej metodologii obliczania wartości czynu, która pozwala zachować racjonalność oceny czynu mimo ograniczeń poznawczych:
„Skoro prawa, na podstawie których wnioskujemy o skutkach, są statystyczne,
a zatem czyn powodować może różne skutki, kalkulacja powinna
brać pod uwagę te różne skutki. Skoro nie możemy być pewni, jak daleko
trzeba „zaglądać w przyszłość”, aby z rachunku nie „uciekły” nam żadne wartości,
kalkulacja powinna sięgać w przyszłość tak daleko, jak to tylko możliwe,
a więc tak daleko, jak potrafimy dostrzegać skutki. Skoro nie możemy
być pewni hierarchii wartości, kalkulacja powinna, gdzie to możliwe, unikać
poświęcania jednych wartości dla innych. Skoro obraz przyszłości staje się
tym bardziej zamazany, im dalszej przyszłości dotyczy, kalkulacja powinna
uwzględniać ryzyko, iż wartości, które widzimy w dalekiej przyszłości, mogą
okazać się fatamorganą. Skoro nie możemy być pewni trafności kalkulacji,
a procesy świata są nieodwracalne, kalkulacja powinna szczególnie ostrożnie
szafować wartościami, które są najgłębiej ufundowane bytowo, takimi
jak życie ludzkie (Hansa Jonasa metodologiczny strach o życie) i generalnie
unikać, jeśli to możliwe, innych rozwiązań nienaprawialnych. Skoro nie
możemy być pewni trafności kalkulacji, kalkulacja powinna być otwarta na
wszelką krytykę, na weryfikację, na falsyfikację, na eksperyment, na test
w mikroskali itp.”
7. Tak więc, nie znając ceny rzodkiewki, wiem, że uchodźca, który ją kradnie, gdyż nie ma innej możliwości, by nakarmić dzieci, postępuje słusznie; a menadżer, który kradnie dla ekscytacji zasługuje na karę. Nawiasem mówiąc, dzięki metodologii obliczania wartości czynu wiem też bez innych rozważań, że komunizm był złym pomysłem, gdyż był pomysłem wadliwym metodologicznie: przed próbą zastosowania go do ludzi, nie sprawdzono, jak działa, na szczurach (vide: https://ciekawostkihistoryczne.pl/2022/02/27/mysia-utopia-johna-calhouna/).
Łącząc pozdrowienia, jeszcze raz dziękuję za to ważne pytanie!
Dziękuję za odpowiedź – tym większą ochotę mam na zapoznanie się z całością „Arytmetyki sumienia”, ale aktualnie moich 2-ch synów (w szczególności młodszy -8 miesięczny) ledwo pozwoliło mi na wysłuchanie seminarium. Ciekawy jest właśnie i ten aspekt prób kalkulowania Dobra i Krzywd – jak obliczać wagę moralną mniej lub bardziej prawdopodobnych, przyszłych skutków obecnych działań?
Ludzie „poświęcają siebie” dla przyszłych pokoleń, ale ostatnio modne (głownie wśród przemysłowców- miliarderów) stało się uzasadnianie poświęcania innych potencjalnym dobrem nieprzebranych miliardów ludzi, którzy w przyszłości się urodzą i uzyskają korzyść z innowacji płynących z aktualnego wyzysku, łamania praw i norm. Chyba wizje przyszłego raju łączą totalitaryzm komunizmu i nieskrępowanego kapitalizmu.
Dziękuję za to podsumowanie. Wiele wyborów jest trudnych. Mi praca nad arytmetyką bardzo się przydała, choćby w tym, że lepiej zrozumiałem za co jestem, a za co nie jestem odpowiedzialny.
Podzielam Pana obawy co do kondycji współczesności – wydaje się, że moc ludzka (tworzenia i niszczenia) przyrasta szybciej, niż zdolność do odpowiedzialności za tę moc. Tu jest pole dla filozofii i filozofów.
Temat „truth in a model” ma w Googlu prawie trzy miliony wyświetleń, co mnie powstrzymuje przed zbyt pochopną dyskusją z Autorem „Arytmetyki sumienia”. To raczej temat do bezpośredniej konwersacji. Musiałoby się w niej pojawić pytanie, jaki model opisuje „Iliada” i czy ma sens powiedzenie, że w tym modelu prawdziwe jest zdanie np. ”do wojny trojańskiej doszło za sprawą Afrodyty w wyniku jej obietnicy, że da Parysowi za żonę najpiękniejszą kobietę świata”. Na mój gust nie istnieje coś takiego jak model opowieści mitologicznej, ale żeby to uzasadnić, trzeba by pewnie wypić razem z oponentem beczkę wina.
Co do beczki wina, sprawa jest bezdyskusyjna – polecam się!
Piszę o prawdziwości w dziedzinie, a nie w modelu, nie bez powodu.
Zdanie „Ten samochód jest zielony” nie ma wartości logicznej w dziedzinie przedmiotów konkretnych, gdyż w dziedzinie tej nie ma zieloności. Dopiero dodanie do dziedziny przedmiotów konkretnych przedmiotu abstrakcyjnego – zbioru przedmiotów zielonych – pozwala na interpretację zdania „Ten samochód jest zielony” w tej poszerzonej dziedzinie. Dopiero wówczas zdanie „Ten samochód jest zielony” uzyskuje wartość logiczną.
Myślę, że zupełnie podobnie zdanie „Dla każdej liczby naturalnej istnieje dokładnie jedna liczba naturalna, zwana jej następnikiem” nie ma interpretacji w dziedzinie przedmiotów konkretnych. Uzyskuje ją dopiero, gdy dziedzina ta zostanie poszerzona o przedmioty abstrakcyjne, a mianowicie o liczby naturalne. Być może, liczby naturalne odkrywamy, być może jedynie je konstruujemy. Ale dziedziny przedmiotów konkretnych poszerzonej o liczby naturalne nie nazwę modelem.
We „Wprowadzeniu do semantyki prawa” rozszerzam dziedzinę przedmiotów konkretnych o kolejne przedmioty abstrakcyjne, tak aby normy uzyskały wartość logiczną. Przedmioty abstrakcyjne dodaję konstruując je w bezpośrednim lub pośrednim odniesieniu do przedmiotów konkretnych: sytuacje (jako konfiguracje osób i rzeczy) pozwalają zdefiniować zdarzenia (jako pewne uporządkowane zbiory sytuacji), a zdarzenia pozwalają zdefiniować reguły prawne (jako pewne zbiory zdarzeń). Gdy mam dziedzinę z przedmiotami konkretnymi, zdarzeniami i regułami prawnymi, mogę w niej interpretować normy prawne, przez co uzyskują one wartość logiczną.
Myślę, że prawdziwość w takiej dziedzinie to coś innego, niż prawdziwość w modelu. Nasz świat przedmiotów konkretnych, ozdobiony różnymi przedmiotami abstrakcyjnymi, to jednak coś innego niż alternatywny świat niehistorycznych bohaterów Iliady. Ale sprawa ta, zwłaszcza gdy dodamy tu wątek dziedziny Iliady, jest skomplikowana i wymaga wspomnianego wina.
Pozdrawiam serdecznie!
Odnosząc się do pytania o aksjomaty arytmetyki Peano, zgadzam się, że przekonanie o ich prawdziwości nie jest występkiem przeciwko etyce badawczej. Matematyka opiera się na zestawie fundamentalnych aksjomatów, które są niezbędne do budowania spójnych systemów logicznych. W tym kontekście, wykorzystanie ich jako metafory w „arytmetyce sumienia” jest trafnym i interesującym podejściem. Jednakże, sugerowanie, że etyka badawcza może być bezpośrednio porównywana do aksjomatów matematycznych wydaje mi się zbyt uproszczonym podejściem. Etyka badawcza operuje w znacznie bardziej złożonym i subiektywnym kontekście niż matematyczne aksjomaty, co sprawia, że porównanie to traci na precyzji.
Zgadzam się z Pana interpretacją, że aksjologia Autora może być traktowana jako system aksjomatyczny o obiektywnej treści. Takie podejście może pomóc w bardziej formalnym i logicznym analizowaniu kwestii etycznych i prawnych, co jest zgodne z duchem analitycznej filozofii. Jednakże, traktowanie wartości moralnych i etycznych jako posiadających obiektywną treść może być problematyczne. Wartości te często zależą od kontekstu kulturowego, historycznego i społecznego, co sprawia, że ich obiektywność jest trudna do utrzymania w praktyce.
Pana krytyka poglądu Russella na temat racjonalności komunizmu jest zrozumiała. Przykład von Misesa doskonale ilustruje problem centralnego planowania i jego złożoności. Jednak nie jestem pewien, czy pojęcie złożoności algorytmicznej jest najlepszym narzędziem do analizy tego zagadnienia. Pojęcie to, choć użyteczne, może być niewystarczające do pełnego zrozumienia społeczno-ekonomicznych dynamik, które rządzą systemami politycznymi. Uważam, że należy również brać pod uwagę inne aspekty, takie jak psychologia społeczna, dynamika władzy i wpływ ideologii, które mogą nie być łatwo ujęte w algorytmiczne ramy.
Polemika z Baumanem na temat niepewności jest bardzo trafna. Warto zwrócić uwagę na regułę oczekiwanej użyteczności Pascala, która stanowi fundament nowoczesnej teorii gier i decyzji. Ta perspektywa może dostarczyć aksjologom cennych narzędzi do radzenia sobie z niepewnością. Niemniej jednak, proponowanie reguły oczekiwanej użyteczności jako uniwersalnego rozwiązania dla problemu niepewności może być zbyt optymistyczne. Niepewność w życiu społecznym i politycznym ma wiele wymiarów, które nie zawsze można sprowadzić do oczekiwanej użyteczności.
Nawiązując do pytania 3 – szkoda, że ludzkość nie wyciągnęła zbyt wielu wniosków po upadku żelaznej kurtyny.
Może to i oczywiste, ale rozwiązania „najprostsze”, w nawiązaniu do komunistycznych pomysłów: np. przepisy o nakazie braku bezrobocia w PRLu, regulowanie cen, itd., przeważnie prowadzą do kłopotów. Efekty takiego centralnego sterowania mogliśmy niedawno zaobserwować przy okazji pandemicznej i post-pandemicznej rzeczywistości, kiedy politycy postanowili regulować ceny obniżając VAT. A później wielkie zdziwienie społeczne, że wszystko drożeje…
2)Nie zgodziłabym się z takim podejściem. Aksjologia, jako dziedzina filozofii wartości, różni się zasadniczo od matematyki, ponieważ wartości moralne i etyczne są często subiektywne, zależne od kontekstu kulturowego, historycznego i indywidualnego. Aksjomaty matematyczne są zdaniami o obiektywnej, logicznej wartości, których prawdziwość wynika z wewnętrznej spójności systemu i nie zależy od zewnętrznych przekonań.
Z kolei w aksjologii nie mamy do czynienia z jednoznacznymi, obiektywnymi prawdami, lecz z różnorodnymi systemami wartości, które mogą być interpretowane na różne sposoby. O ile można dążyć do pewnych uniwersalnych zasad moralnych, to trudno zaksjomatyzować aksjologię w sposób analogiczny do matematyki, ponieważ wartości nie podlegają takim samym rygorom logicznym. Dlatego aksjologia nie może być traktowana w ten sam sposób, co systemy logiczne czy matematyczne, i nie posiada tej samej obiektywnej wartości logicznej.