§1. O tym, że tok tych rozważań wyznacza przyjęta taktycznie pozycja Ignoranta. Tytułowe pytanie jest adresowane do książki Marcina Miłkowskiego Explaining the Computational Mind (MIT Press 2013) — dalej, w skrócie ECM, zaś wywołują je dwa otwierające książkę zdania:
This book is explaining cognitive processes by appeal to computation.
The mind can be explained computationally because it is computational.
Podkreślenie „is” pochodzi od Autora, będąc jakby wyrazem jego zdecydowanej asercji. To pozwala uważać go rzecznika tezy, że umysł jest układem obliczeniowym, czyli aktywnego tej koncepcji zwolennika, argumentującego na jej rzecz. Zdanie „the mind is computational” tłumaczę poprzedzając przydawkę „obliczeniowy” rzeczownikiem „układ”, gdyż fraza rzeczownikowa nadaje się zarówno na predykat jak i na podmiot zdania, a w roli podmiotu będziemy jej też potrzebować. Jako przykłady układów obliczeniowych można z całą pewnością wymienić komputery, a przynajmniej hipotetycznie: organizmy, ich komórki, umysły, organizacje, społeczności ludzkie i zwierzęce itd. Rzecznika tezy, że umysł jest układem obliczeniowym, nazywam tu Obliczeniowcem (nie w znaczeniu potocznym, lecz ukutym na potrzeby obecnego tekstu).
Jego rozmówcę nazywam Ignorantem — nie w sensie deprecjonującym, lecz raczej w sensie zwrotu docta ignorantia (pochodzącego od Mikołaja z Kuzy). Ignorant, w tej intencji, jest to ktoś, kto przyjmuje w dyskusji rolę strony wstrzymującej się od asercji, stawiającej tylko pytania rzecznikowi dyskutowanej tezy. Jest to taktyka stosowna w pierwszej fazie dialogu, zmierzająca do wyklarowania pojęć, a jeszcze niekoniecznie do wspólnej konkluzji. Stawianie pytań też wymaga jakiejś wiedzy, stanowiącej tzw. (w logice) założenia pytań, stąd owa ignorancja zasługuje na miano uczonej (docta), nie implikuje to jednak opozycji w stosunku do poglądów drugiej strony.
Przyjmując w tej dyskusji rolę Ignoranta, zaczynam od zapowiedzi, że kluczową w moich pytaniach rolę pełni pojęcie uniwersalnej maszyny Turinga (skr. UMT; będę też dla skrótu opuszczał wyraz „uniwersalna”). Jego doniosłość bierze się m.in. stąd, że stanowi ono jakby wspólny mianownik dla wszystkich stron dyskutujących nad problematyką obliczeń. Niezależnie od tego, jak kto szeroko pojmuje ideę układu obliczeniowego, każdy przyjmuje, że jest takim układem UMT. Tak więc, choć nie uzgodniono definicji pełnej układu obliczeniowego, to znaczy takiej, która wymienia wszystkie warunki wystarczające i konieczne, mamy powszechna zgodę co do definicji cząstkowej, mianowicie, że aby być układem obliczeniowym wystarczy być maszyną Turinga.
Co więcej, nawet jeśli byłyby inne jeszcze warunki wystarczające, to ten ma rolę wyróżnioną, którą można porównać do funkcji wzorców pomiarowych, np. wzorca metra. Maszyna Turinga jest z całkowitą precyzją zdefiniowana co do zakresu rozwiązywalnych przez nią problemów, czyli co do swojej zdolności poznawczej. Toteż jeśli trzeba określić zakres zdolności obliczeniowych czy, ogólniej, poznawczych jakiegoś innego rodzaju układu, czynimy to przez wskazanie dystansu do maszyny Turinga: o ile dany układ może mniej, czy o ile więcej. Na szczególną uwagę zasługuje pogląd, że nie ma układów, które mogłyby więcej, czyli że maszyna Turinga wyznacza w tej materii maksimum. Do tego poglądu będą nawiązywać pytania Ignoranta.
§2. Czy pierwotniak ma umysł? Jeśli tak, to czy obliczeniowy? Jeśli tak, to czy jest on maszyną Turinga? Zapytajmy jeszcze i to: czy odpowiedź twierdząca na któreś z tych pytań wyjaśnia jakieś zachowania pierwotniaka? W zrozumieniu, na czym polegałoby wyjaśnianie zachowań, mogą pomóc takie przykłady, jak zasada celowości w tłumaczeniu i przewidywaniu funkcjonowania organizmów, zasada racjonalności w odniesieniu do postępowań ludzkich (np. gdy gracz szachowy przewiduje ruchy partnera), czy tez espól twierdzeń, w który nas wyposaża darwinizm. Mając te osiągnięcia poznawcze na uwadze, pytamy: czy podobnymi mogłaby poszczycić się hipoteza, że pierwotniak posiada umysł pracujący na zasadzie maszyny Turinga?
Nie trzeba jej odmawiać z miejsca szans na „tak”, skoro pomysł nie jest obcy klasyce filozoficznej, mianowicie Monadologii Leibniza — z jej koncepcją organizmu jako automatu, a wszechświata jako gigantycznej struktury automatów uporządkowanej hierarchicznie według rosnących zdolności poznawczych. Jeśli tę wizję metafizyczną połączyć z naszą obecną wiedzą, to na samym dole tej hierarchii ujrzymy pierwotniaki, a na szczycie znajdą się geniusze, w szczególności matematyczni. „W szczególności” znaczy tyle, że ta przede wszystkim kategoria umysłów genialnych interesuje nas w obecnych rozważaniach. Tematyka bowiem i metoda ich pracy jest najłatwiej porównywalna z funkcjonowaniem maszyny Turinga; wszak dla Turinga pierwowzorem jego maszyny był ludzki rachmistrz, nazwany przezeń „computer”. W następnym odcinku naszej opowieści ów szczyt będzie reprezentował Giuseppe Peano jako twórca aksjomatyzacji arytmetyki. Dlatego ten właśnie uczony, że pytanie o proces poznawczy dochodzenia do aksjomatów jest czymś w rodzaju testu; czeka on radykalnych obliczeniowców, którzy redukują wszelkie procesy poznawcze do wykonywania programów zainstalowanych w maszynie Turinga.
A tymczasem wracajmy do pierwotniaków. Niech je reprezentuje gatunek euglena zielona, stanowiąca jedną komórkę, której bieg życia uwarunkowany jest zdolnością do fotosyntezy oraz faktem posiadania czerwonej plamki pigmentu. Będąc nieprzezroczysta, plamka ta rzuca cień na resztę przezroczystego ciała eugleny, a gdy w trakcie chaotycznych ruchów komórki cień padnie na korzonek służącej do poruszania się wici wykonuje ona ruch sterujący w kierunku padającego gdzieś w okolicy na wodę światła słonecznego. Gdy się tam znajdzie, następuje fotosynteza będąca źródłem energii do dalszej aktywności komórki.