Jak daleko sięga obliczalność świata?
„Cyrkla, wagi i miary do martwych użyj brył”?

§1. Jako rzecznik światopoglądu informatycznego, stawiam pod dyskusyjnym znakiem zapytania pogląd romantycznego poety, że pomiarom i obliczeniom poddają się TYLKO ciała, podczas, gdy sfery umysłowej, jak zamiary, natchnienia etc.   („cyrklem uniesień duch”) nie da się opisywać i wyjaśniać w tych kategoriach. Medytuję nad tym, kontynuując uwagi nad książką Marcina Miłkowskiego Explaining the Computational Mind (MIT Press, 2013).

Mickiewiczowa wiara w nieobliczalność ducha, tak entuzjastycznie przezeń oddana w „Pieśni Filaretów”, to nie  tylko wynik uniesień przy biesiadnym kielichu wina, lecz wyraz przekonań w wielkim stopniu powszechnych.  Co na to Marcin Miłkowski? Czy umysł jest obliczeniowy tylko wtedy, gdy ma do czynienia ze światem fizycznym, do którego poznawczy bilet wstępu (przynajmniej na początek spektaklu) daje mechanika Newtona, tycząca się brył, czy także wtedy, gdy reflektuje nad  sferą aksjologii lub nad samym sobą? Ma z tym do czynienia np. w refleksji nad sobą jako  podmiotem postępującym według von  Neumanna modelu podejmowania decyzji,   gdzie sterująca decyzjami funkcja użyteczności (utility function) przybiera wartości ze zbioru liczb rzeczywistych.  Ten zbiór wchodziłby w grę także wtedy, gdy decydent zalicza do użyteczności coś tak trudno wymiernego (z kategorii imponderabiliów),  jak  przysłowiowe „Bóg, honor i ojczyzna”. A przecież jest to zbiór, w którym się zawiera nieprzeliczalny podzbiór liczb nieobliczalnych.  Czy może teorię von Neumanna i Morgensterna należałoby  uzupełnić klauzulą, że ma się na uwadze  jedynie liczby obliczalne? Byłaby to ważna korekta, do której powinna by dostarczyć przesłanek teoria podejmująca się wyjaśnienia,  na czym polega obliczeniowa natura umysłu.

Zdaję sobie sprawę, że takie pytania prowadzą na grząski grunt pojęć chwiejnych lub  nie dość jasnych. A  przy  tym, trudnych do wyleczenia z tych przypadłości, czy to za pomocą aksjomatyzacji, czy w drodze definicji normalnych, w których definiensami byłyby pojęcia wprowadzone aksjomatycznie.  Jest jednak  wyjście w postaci jakiejś operacjonalizacji, która co prawda nie potrafi definiować inaczej niż cząstkowo, ale lepszacząstka niż nic.

Tak się składa, że w zbiorze moich wspomnień znajduje się doświadczenie, którego osobliwość, polega na obecności w jednym postępowaniu obliczeń mechanicznych, biologicznych i aksjologicznych. Obliczeń prowadzonych nie w jakiejś  symbolice, jaką się karmi maszyna Turinga, lecz w wewnętrznym języku myśli, czyli J.Fodora language of thought. Ta osobliwość  powinna  się przysłużyć operacjonalizacji pojęć:  umysłu, języka myśli, obliczalności i zdolności obliczeniowej.

§2.  Przykład wzięty z osobistych i nietypowych doświadczeń poprzedzę innym,  bardzo prostym, przez każdego codziennie doświadczanym. Mianowicie, obliczeniami w języku myśli ,  jakich dokonuję, gdy zamierzając przejść przez jezdnię dostrzegam  nadjeżdżający pojazd.  Biorąc pod uwagę dwie zmienne, odległość pojazdu i jego prędkość (o której zakładamy, że jest stała),   obliczam — jako wartość zależną od tych zmiennych – czas w jakim  pojazd zrówna się z miejscem, w którym się znajdę przechodząc; chodzi o to, żeby należycie ten czas wyprzedzić, wchodząc na jezdnię nim trasa pojazdu skrzyżuje się z moją.

Znam uczonych kolegów, którzy uznają za nienaukowe używanie w takim kontekście słowa „obliczać”, gdyż ich zdaniem tak się nie zachowuje przyzwoita maszyna Turinga. Ona liczy  wtedy i tylko wtedy, gdy wypisuje w kratkach swej taśmy  (ja mogę  to robić w zeszycie w kratkę) symbole cyfrowe. A taki uliczny przechodzień niczego nie zapisuje, a więc niczego nie liczy.  Przy pewnym rozumieniu tezy Churcha-Turinga,  staranny ludzki rachmistrz jest równoważny maszynie; ten więc, kto nie wodzi ołówkiem po kartce (ewentualnie stuka w klawiaturę), nie zasługuje na miano rachmistrza.

Zważmy jednak, że język myśli też operuje na znakach rzeczy, tyle że nie znakach umownych, jak symbole cyfrowe, będących wytworem kultury, lecz na znakach (jak mawiali scholastycy) naturalnych, do których uzdolniła zwierzęce mózgi matka natura. Są to m.in. przedstawienia czyli  reprezentacje wielkości fizycznych tworzące kod, w którym dokonuje się obliczanie.  W jakimś procesie mózgowym  zachodzi odwzorowanie wielkości, jakimi są odległość pojazdu i jego prędkość.  Skoro  przestrzeń i prędkość mają  charakter ciągły, to  ich myślowe reprezentacje są analogowe w obu tego słowa znaczeniach, to znaczy są czegoś (1) odwzorowaniem (2) o charakterze ciągłym. Analogowość, podobnie jak brak umownej symboliki,   też się wydaje koncepcją  nie dość naukową tym autorom, którzy ją uważają za chwyt metodologiczny nie mający podstaw w realnym,  czyli cyfrowym, według nich, świecie.  Trudno na wszystkie strony polemizować,  toteż zostawię obiekcję bez riposty, adresując ciąg dalszy do  umysłów bardziej liberalnych,  które dopuszczaj obie formy rzeczywistości.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Dialogi wokół recenzji, Epistemologia i ontologia, Światopogląd informatyczny. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *