Na ostatnim czwartkowym seminarium w PW przedstawiłem spontanicznie pewną „obrazkową” metaforę, która miała pokazać, jak rozumiem informatyczny światopogląd. Narysowałem INFORMATYCZNE OKULARY, a wewnątrz ich szkieł kilka elementarnych pojęć: algorytm, informację, automat, kod… Ten, kto żywiłby informatyczny światopogląd, spoglądałby na świat w sposób przez te pojęcia uwarunkowany. Pojęcia te byłyby czymś w rodzaju parametrów optycznych, które nie tylko wyostrzają obraz, lecz pozwalają ujrzeć niedostępne w zwykły sposób struktury.
Na przykład: gdyby użytkownik informatycznych okularów patrzył na zwykłe drzewo, widziałby nie tylko pień, gałęzie i liście, lecz także pewną subtelną informacyjną strukturę, która koduje ów zewnętrzny wygląd (a być może też: steruje jego zmianami). Gdyby zaś skierował okulary na swoje własne wnętrze, dostrzegłby nie tylko daną w introspekcji mozaikę doznań, spostrzeżeń i aktów decyzyjnych (wymieniam wyrywkowo), lecz przede wszystkim wypełniony rozmaitymi algorytmami system do przetwarzania informacji.
Spojrzenie takie, choć w pewien sposób zniekształcone (pamiętajmy jednak, że „nagie oko” też wprowadza swoiste deformacje), nie byłoby jałowe. Jego siłą byłaby przenikliwość i właściwa informatyce precyzja. Za pomocą informatycznych pojęć można by wydobyć ze świata to co istotne, a poniekąd też określić a priori pewne właściwości świata. W formie przykładu wspomniałem na seminarium o ważnym informatycznym rozróżnieniu dwóch rodzajów kodów – kodu cyfrowego (dyskretnego) i rzeczywisto-liczbowego (analogowego) – które odpowiada dwóm możliwym wizjom świata, a także dwóm typom systemów (umysłów?) poznających świat. Owe dwa obrazy można opisać metaforycznie jako skutek użycia bądź cyfrowych, bądź analogowych (informatycznych) okularów.
Po zakończeniu seminarium uświadomiłem sobie, że powyższa metafora domaga się oczywistego dopełnienia.
Informatyczne okulary zapewniają bowiem ŚWIATO-OGLĄD, nie wystarczają jednak by powstał ŚWIATO-POGLĄD.
Jedna jedyna literka „p” czyni zatem wielką różnicę: świato-ogląd daje pewien specjalny ogląd świata, w tym wypadku informatyczny; świato-pogląd zaś – wymaga ustosunkowania się do świata , a nie tylko wyboru takiego czy innego punktu widzenia (czy też: siatki pojęć kategoryzujących świat).
Elementem pośrednim, który pozwala przechodzić stopniowo od oglądu do poglądu, są PYTANIA: z jednej strony, można je postawić tylko pod warunkiem przyjęcia określonej wizji świata (ogląd), z drugiej strony zaś – ich takie czy inne rozstrzygnięcia prowadzą do określonego zbioru przekonań na temat świata (pogląd).
Odnosząc powyższe uwagi do głosów obecnych w blogu (i wpisów, i dyskusji), muszę stwierdzić, że większość z nich pozostaje na poziomie rozbudzonego filozoficznie świato-oglądu – rozbudzonego w tym sensie, że współtworzy go bogaty zestaw pytań o umysł i o świat.
Najbliżej pozycji światopoglądowych sytuuje się propozycja Witolda Marciszewskiego, zwana przezeń optymizmem poznawczym, a charakteryzowana dokładniej taką oto frazą: „realistyczny optymizm w kwestiach poznawania i przekształcania świata” (por. książkę Umysł-Komputer-Świat, s. 224; a także pewien historyczny wpis w blogu).
Stanowisko to wychodzi od wyrażonego i uzasadnionego informatycznie stwierdzenia, że istnieją w świecie problemy o złożoności (czasowej i pamięciowej), która przewyższa aktualne możliwości poznawcze wykorzystującego rozmaite algorytmy umysłu. Są to więc problemy o rozwiązaniach dla umysłu niedostępnych. Mimo to zarówno w pojedynczym umyśle, jak i w ludzkiej kulturze (wytworze wielu umysłów), tkwi pewien dynamizm, który pozwala sukcesywnie nadążać za rosnącą złożonością świata. Wyraża się on między innymi w tym, że umysł potrafi wytwarzać nowe pojęcia, nowe typy algorytmów i nowe teorie (np. logiki wyższego rzędu), dzięki którym problemy dotychczas nierozwiązywalne stają się rozwiązywalne.
Uzasadnienie dla tego rodzaju poglądu – jak widać bardzo optymistycznego – czerpie autor z interpretacji wyników pewnych badań metamatematycznych (dot. np. tw. Gödla). Ja mógłbym dorzucić do nich argument informatyczny, związany z istnieniem systemów uczących (a więc dynamicznie zmieniających swój program w interakcji ze środowiskiem). Zauważyć trzeba, że obydwa typy argumentów nie mogłyby zaistnieć, gdyby argumentujący nie spoglądał na świat przez specjalnie dobrane okulary.
Konkluzja wpisu jest taka, że rozprawiając o światopoglądzie trzeba zawsze odróżniać jego postać wstępną, zwaną tu świato-oglądem, oraz wersję dojrzałą, w przypadku której ogląd przechodzi w pogląd. Ponieważ zaś w języku polskim występuje tylko termin „światopogląd”, owo istotne chyba rozróżnienie bywa przeoczane.