Motywowanie oponenta zyskiem jako strategia argumentacyjna?

[stextbox id=”CafeAleph”]Pełny tekst na ten temat – w Czytelni „Cafe Aleph”.[/stextbox]

 Jest to głos w dyskusji przed konferencją   pt. „Retoryka stosowana: Teoria i praktyka argumentacji” (Warszawa, marzec 2012). Głos ten dotyczy odczytu Piotra Łukowskiego (zapowiedzianego w formie streszczenia) pt. Jak wylansować Barabasza, czyli o oddziaływaniu pozamerytorycznym. Passus z tego streszczenia, który jest dla obecnych uwag polemicznych punktem wyjścia, brzmi następująco.

„Sprowadzenie argumentacji wyłącznie do kwestii logicznych z pominięciem psychologicznego aspektu przekazu jest poważnym błędem [podkreśl. WM], który może być opłacony odrzuceniem przez adresata dobrze uzasadnionej a nawet oczywistej w swej treści argumentacji.”

Pytanie 1. Jak rozumieć powiedzenie „jest poważnym błędem”? Chodzi o błąd teoretyka czy praktyka? Autor zdaje się mieć na uwadze nie teorię lecz praktykę argumentacji, gdyż powiada, że za taki błąd płaci się brakiem skuteczności w przekonywaniu. Czy zatem Autor proponuje jako dyrektywę właściwej, bo skutecznej, argumentacji, że rozeznawszy się w psychice adresata należy używać WSZELKICH płynących z tej diagnozy sposobów przekonywania, żeby osiągnąć zamierzony skutek? Możliwe są odpowiedzi: TAK lub NIE.

Pytanie 2. Czy tytułowy zwrot „wylansować Barabasza” wskazuje na intencję, żeby argument adresowany do Piłata przyjąć za pozytywny  wzorzec skuteczności, czy raczej  za negatywny przypadek oddziaływania merytorycznego? Intencją Autora jest zapewne to drugie, ale w takim razie brakuje wskazania na jakiś wzorzec pozytywny, którego realizacja chroniłaby  przed „poważnym błędem” (jak się wyraża Autor)  nieskuteczności argumentacji, a zarazem nie podlegałaby zarzutowi „oddziaływań pozamerytorycznych”.

Trzecie pytanie jest rozpisane na pięć punktów nawiązujących do pewnych pojęć logiki dialogowej. Ich przytaczanie nader wydłużyłoby to streszczenie, dlatego odsyłam do §3 w artykule z Cafe Aleph.

Zaszufladkowano do kategorii Etyka, Retoryka | 3 komentarze

O przydatności filozofii

Nawiązując do tytułu blogu, czyli „Polemiki i rozmówki w Cafe Aleph”, trzeba powiedzieć, że niniejszy wpis stanowi zachętę do rozmówki. Swobodnej, niekoniecznie wielce naukowej, rozmówki z uczestnikami MiNI-spotkań. Jej temat to przydatność filozofii dla nauk szczegółowych. Czy jest przydatna, czy nie jest, a jeśli jest, to w jakim sensie?

 Osoby zainteresowane szerszym omówieniem tego tematu powinny sięgnąć do tekstu „Filozofia i jej historia wobec nauk szczegółowych”, który znajduje się na stronie MiNI-spotkań, w dziale II (by dotrzeć do tej strony i tegoż działu, wystarczy kliknąć na poziomej belce blogu przycisk „Filozofia informatyki”).

Tymczasem zaś, w formie zachęty do swobodnej wymiany argumentów, podsuwam do namysłu następujący fragment wspomnianego tekstu.

1. Zarówno pośród filozofów, jak i zwykłych ludzi, termin „filozofia” budzi najprzeróżniejsze odczucia, niekoniecznie pozytywne. Będące wyrazem tych odczuć poglądy są niezwykle zróżnicowane, a granice ich wyznaczają dwa stanowiska skrajne.

1a.  Zgodnie z poglądem skrajnie negatywnym filozofia stanowi nic-nie-znaczący, a więc zbędny, dodatek do działalności konkretnej. Oto typowa próbka takiego nastawienia: „o ile inżynier zajmuje się czymś konkretnym i pożytecznym, np. projektuje dom i określa ściśle wytrzymałość jego elementów, to filozof bezużytecznie dywaguje nad zasadnością procedur inżynierskich oraz dziwacznymi pytaniami typu „Czy dom w ogóle istnieje?” albo „Czy posiadanie domu jest warunkiem koniecznym szczęścia?”. Za filozoficznego patrona tego rodzaju poglądów uznaje się Ludwika Wittgensteina – twierdzącego wprost, że filozofia to nic innego jak wyraz opętania umysłu przez złudzenia lingwistyczne (czyli używanie słów niezgodnie z ich konkretnym przeznaczeniem).

1b. Zgodnie z poglądem skrajnie pozytywnym filozofia stanowi wyraz mądrości, której źródła tkwią w głębokim namyśle nad światem, człowiekiem i sytuacją człowieka w świecie; ale także w znajomości wielkich systemów filozoficznych, które powstawały od starożytności po współczesność. Pogląd ów żywi wielu zwykłych ludzi poszukujących w filozofii cząstkowych choćby odpowiedzi na odwieczne pytania o sens życia, naturę człowieka, istotę szczęścia itp. Za filozoficznych mędrców uznaje się tzw. wielkich filozofów, których dzieła weszły na trwałe do ludzkiej kultury (Platona, Kartezjusza, Kanta itd.).

1c. Między dwoma stanowiskami skrajnymi istnieje, rzecz jasna, cała paleta poglądów pośrednich, chociażby taki, że filozofia – będąc wprawdzie dodatkiem do działalności konkretnej – coś ożywczego i porządkującego do niej wnosi.

 (…)

Na dobry początek niech wystarczy tyle.

Zapraszam gorąco do wymiany myśli: za lub przeciw, z poszanowaniem filozofii lub nie. Nie krępujmy się wyrazić swojego poglądu – nawet jeśli mielibyśmy (podobnie jak Wittgenstein, który był przecież zawodowym filozofem) łajać filozofię za jej nieprzydatność i szkodliwość. Ale z drugiej strony, nie bójmy się cenić filozofii i filozofów…

Jakie zatem jest Państwa zdanie ?

Zaszufladkowano do kategorii Filozofia informatyki | 18 komentarzy

Wolny rynek jako system przetwarzania informacji

[stextbox id=”CafeAleph”]Pełny tekst na ten temat – w Czytelni „Cafe Aleph”.[/stextbox]

Artykuł pod tym tytułem jest rozszerzoną wersją odczytu wygłoszonego w roku 2005, na jednej z konferencji metodologicznych  organizowanych w UJ przez prof.  Michała Hellera.  Jest to więc data sprzed pojawienia się światowego kryzysu ekonomicznego, który skłania niektórych analityków do kwestionowania stanowiska F.Hayeka zarysowanego w tym artykule. Czy należy się z nimi zgodzić? To jeden z ważniejszych tematów do podjęcia w komentarzach.

Zaszufladkowano do kategorii Filozofia polityczna, Światopogląd informatyczny, Światopogląd liberalny | Otagowano | Dodaj komentarz

Cywilizacja liberalna a świat zachodni

Pełny tekst na ten temat – w Czytelni „Cafe Aleph”.
Poniżej: temat pod dyskusję.

Czy opowiadasz się za poglądem Huntingtona, czy za krytyką tego poglądu zawartą w artykule Witolda Marciszewskiego pod tym tytułem?

Zaszufladkowano do kategorii Filozofia polityczna, Światopogląd liberalny | Jeden komentarz

O MiNI-spotkaniach

Wpisy przynależne do niniejszej kategorii, kategorii „MiNI-spotkania z filozofią informatyki”,  będą kierowane do uczestników MiNI-spotkań — zarówno realnych, czyli faktycznie uczestniczących w zajęciach na Politechnice Warszawskiej, jak i wirtualnych, czyli śledzących przebieg spotkań w internecie.

Każdy wpis będzie zaproszeniem do dyskusji w blogu, to znaczy do zamieszczania pod  tymże wpisem kolejnych komentarzy. Materiały do dyskusji będą udostępniane albo w samym blogu, w dziale „Filozofia informatyki” (wywoływanym za pomocą  odpowiedniego przycisku na poziomej belce blogu), albo w sprzężonej z blogiem bibliotece Cafe Aleph (wywoływanej przyciskiem „CAFE ALEPH”).

Już niebawem pojawią się pierwsze anonse.

Tymczasem zaś zapraszam serdecznie do przyszłych rozmówek, polemik i dyskusji w ramach MiNI-spotkań…

Paweł Stacewicz.

Zaszufladkowano do kategorii Filozofia informatyki | Dodaj komentarz

Przez co grupa badawcza staje się szkołą naukową?

Będąc zaproszony do panelu „Polska szkoła argumentacji: wyzwania i perspektywy”,  a nie mogąc uczestniczyć w nim in persona,  włączam się do niego przez wypowiedź na blogu.  Nie jestem obecnie w nurcie uprawianej  w polskich środowiskach  problematyki argumentacji, toteż brak mi danych, żeby odpowiedzieć na dwa zawarte w tytule pytania: jakie są wyzwania? jakie perspektywy? Podstawowym wyzwaniem jest zawsze to,  żeby spełniać standardy badawcze międzynarodowe. To wiadomo, ale żeby odpowiedzieć, jak sprawy mają się u nas,  musiałbym mieć większą niż mam orientację  na temat obu członów porównania.

Ale ceniąc sobie zaproszenie, spróbuję coś wnieść od innej strony,  nawiązując do zwrotu „Polska szkoła argumentacji”,  z intencją włączenia się do rozmowy na temat, w jakim stopniu obecna sytuacja w polskich badaniach nad argumentacją pozwala na ich charakterystykę w kategoriach szkoły.

Zacznę od parafrazy definicji w wikipedii, dość dobrze oddającej zjawisko,  jakim jest szkoła naukowa. Ma to być  wspólnota intelektualna składająca się z uczonych, których łączą pewne idee lub sposoby podejścia do określonych problemów. Pewne szkoły są związane z jakimś  miejscem lub ośrodkiem naukowym, a wyznacza je program badawczy i dorobek  wybitnego uczonego lub zgranego zespołu uczonych (to drugie to np. przypadek polskiej szkoły matematycznej w okresie międzywojennym,  także przypadek Koła Wiedeńskiego).

Tyle na początek, jak pierwsza kostka domina.  Trzeba z kolei dostawić kostkę, jaką jest atrybut międzynarodowości (nie wydobyty w tym określeniu wyjściowym). Nie  chodzi o to,  żeby uczestnicy szkoły musieli się wywodzić z wielu nacji. Mogą być z jednej, ale mają być postaciami  formatu światowego, gdy chodzi o  zasięg współpracy badawczej i doniosłość wkładu w naukę. Dobrym na to przykładem jest Austriacka Szkoła Ekonomii  złożona z samych Austriaków, ale będących obywatelami rozległego świata nauki, wsławiających swym dorobkiem  Princeton, London School of Economics  etc.

Istotne jest dla szkoły,  że ma ona pewien wspólny program badawczy, jej tylko właściwy, ale oddziałujący na szersze kręgi akademickie. Dla polskiej szkoły matematycznej był to program koncentracji na nowych, a zarazem podstawowych działach matematyki, jak teoria mnogości czy logika matematyczna.  W Kole Wiedeńskim program wyrażał się w określeniu „empiryzm logiczny”. Natomiast Austriacy  (jak się ich kolokwialnie nazywa) charakteryzują się pewną oryginalną odmianą idei wolnorynkowych, z silnym akcentem na zagadnienia metodologiczne, w tym dystans wobec zbyt uproszczonych modeli  teoretycznych przy jednoczesnym docenianiu  obliczalności praktycznej.

Program badawczy zaczyna się od pewnej wizji rzeczywistości, toteż u początku musi być taki wizjoner (może to być postać zbiorowa) obdarzony zarazem wielkim, dysponującym do ważnych wyników,  uzdolnieniem badawczym, zdolnością do pracy zespołowej i przywództwa oraz  kompetencją organizacyjną. Dalsze warunki są natury instytucjonalnej: trzeba mieć dla działalności badawczej i komunikacji ze światem akademickim   jakieś ramy prawno-organizacyjne (instytut, towarzystwo naukowe etc.), wydawnictwo, środki finansowe.

To nie koniec listy warunków, ale wpis na blogu nie ma być monografią lecz zagajeniem dyskusji.  Myślę, ze wystarczą do tego dwa pytania. Po pierwsze: czy podana definicja szkoły jest trafna sprawozdawczo (gdy idzie o uzus językowy), a w szczególności, czy nie jest zbyt wygórowana? Po drugie: jeśli przyjąć taką charakterystykę, jak wyżej podana, to na ile się przybliża do jej spełnienia obiekt nazwany w tytule panelu „polską szkołą argumentacji”?

Następująca dalej ramka niech będzie zachętą dla organizatorów i potencjalnych uczestników,  żeby ją wypełnić krytycznym do tych uwag komentarzem.

Witold Marciszewski, 29.

Zaszufladkowano do kategorii Filozofia nauki | Dodaj komentarz

Zapraszam „Argumentowców” do Cafe Aleph

Taką ukutą ad hoc nazwą pozwalam sobie nazwać krąg badaczy argumentacji skupiony wokół  dr Katarzyny Budzyńskiej (UKSW) i dr Magdaleny Kacprzak  (Polish-Japanese Institute of Information Technology). Miło jest być zapraszanym na spotkania w tym gronie. Stawka zaproszonych mówców jest na tych konferencjach znakomita (zob. programy spotkań),  dyskusje mocno do myślenia pobudzające. Jest więc czego żałować , gdy się tam nie jest, a to się zdarza, gdy termin  koliduje z jakimiś obowiązkami.

W tej sytuacji zgłaszam następującą propozycję. Jeśli Argumentowcy nie mają jeszcze własnego forum dyskusyjnego w Sieci, to  proponuje na ten cel miejsce, które zostałoby wyodrębnione w założonej  niedawno przez mnie jakby mini-instytucji internetowej powstałej ze skoordynowania jakby magazynu do publikacji, nazwanego Cafe Aleph, z niniejszym blogiem akademickim, który jest przeznaczony głównie do dyskusji nad Cafe-publikacjami, a więc do ich interaktywnej kontynuacji.  Może być też tak,  że głos na blogu następuje nie po publikacji czy konferencyjnym referacie, ale  czasowo rzecz wyprzedza, co daje autorowi szansę na otrzymanie krytycznych uwag mogących udoskonalić tę jego publikację czy referat.   Mamy więc dwie opcje: „życie po życiu”,  gdy dyskusja na blogu następuje po publikacji, oraz „życie przed życiem”, gdy publikację wyprzedza.

A w przypadku zaproszenia na konferencję ,  na którą okoliczności przybyć nie pozwolą, nasz blog „Polemiki i Rozmówki” daje możliwość wystąpienia wirtualnego w formie wpisu czy komentarz w blogu. Zastąpi on obecność „w realu”, jeśli zostanie zostanie wcześniej podany do wiadomości organizatorom i potencjalnym uczestnikom. Dając pierwszy przykład takiej praktyki, powiadamiam niniejszym, że moim głose w panelu   „Polska szkoła argumentacji: wyzwania i nowe perspektywy”, na konferencji w dniu 17 marca 2012 (UKSW),  jest zamieszczony obok wpis pt.  Przez co grupa badawcza staje się szkołą naukową?

Witold Marciszewski, 29.II.2012

 

Zaszufladkowano do kategorii Retoryka | Dodaj komentarz

Problem złożoności obliczeniowej świata w dowodzie istnienia Boga w „De Arte Combinatoria”

Zapraszam do komentowania artykułu pod tym tytułem.

 

 

Zaszufladkowano do kategorii Światopogląd informatyczny | 2 komentarze

„Mathesis Universalis” na nasze czasy

Artykuł pod tym tytułem jest pomyślany do dyskusji łącznie z tekstem pt.  ,,Gödlowski racjonalizm informatyczny na tle projektu Mathesis Universalis, będącym tamtego artykułu kontynuacją. Określenie „racjonalizm informatyczny” charakteryzuje oryginalne, właściwe  Gödlowi, rozpatrywanie zdolności rozumu, w szczególności intuicji matematycznej, przez  ich porównywanie z potencjałem obliczeniowym maszyny Turinga. Racjonalistyczna apoteoza rozumu polega u Gödla na argumentacji na rzecz nieporównanie wyższych możliwości rozumu ludzkiego.

Koncepcję Gödla można zrozumieć  znacznie głębiej,  gdy się ją porówna w projektem Mathesis Universalis racjonalistów 17-go wieku,  inspirowanym podobną wiarą w moc rozumu, ale dalekim  od dostrzeżenia jego nie mającej kresu jego dynamiki rozwojowej.  Dynamiki w kierunku ogarniania coraz to nowych obszarów matematyki i konstruowania na tej podstawie coraz potężniejszych algorytmów.

Dojrzałe realizacje projektu 17-wiecznego, w pełni poprawne metodologicznie, choć nie ogarniające  całości wiedzy (jak to planowano w wieku XVII), mamy dziś na gruncie logiki matematycznej i teorii mnogości.  Donosi o tym artykuł:  Mathesis Universalis na nasze czasy. Wkład Fregego, Cantora i Gödla. Dostarcza on danych historycznych  pomocnych w dyskusji nad Gödlowskim racjonalizmem informatycznym.

Zaszufladkowano do kategorii Światopogląd informatyczny | Dodaj komentarz

Problem stopu na przykładzie pewnego zastosowania drzew semantycznych

W „Cyberiadzie” Lem czynił  satyryczne wycieczki  pod adresem robotów.  Maszyny wyprodukowane przez któregoś z genialnych konstruktorów, Trurla lub Klapaucjusza, okazywały się czasem żenująco nieporadne, inne zaś irytująco złośliwe.  O  nieporadność można czasem podejrzewać niektóre maszyny Turinga.

Zajmijmy się maszyną AT, której zbiór instrukcji, czyli programów do rozwiązywania problemów obliczeniowych, mieści w sobie układ reguł logiki predykatów  zwany systemem Tabel Analitycznych.  Zadajmy naszej maszynie pytanie: czy jest tautologią logiki predykatów następująca formuła?

[PPS]   (x)(Ey) y>x => (Ey)(x) y>x.  (Symbole kwantyfikatorów są tu w notacji

Russella,  => oznacza implikację, oznaczenie PPS jest skrótem od „przykład problemu stopu”.)

Powiedzmy Czytelniku, że wziąłeś na siebie chwilowo rolę maszyny Turinga wyposażonej w program złożony z reguł systemu TA, i z tym wyposażeniem przystępujesz do testowania tautologiczności formuły PPS. Po wykonaniu iluś wierszy (np. około dwudziestu) dostrzegasz, że wywód się pętli: dochodzisz do punktu, w którym reguły TA zawracają Cię do punktu wyjścia. Wychodząc zeń od nowa, po kilku krokach znów zostajesz ściągnięty przez program do wiersza wyjściowego. Takie pętle powtarzają się po wielokroć, produkując te same struktury, tylko ze zbudowane z innych liter. Wciągnięcie w tryby powtarzających się pętli grozi tym, że nie się wykona  postawionego zadania, na zawsze pozostając w kołowrocie zapętleń.

Przypuśćmy jednak, że zostajesz wyzwolony od tego fatum, które na czas jakiś uczyniło cię maszyną, a wróciwszy do statusu człowieka i spoglądając na miejsce, do którego doprowadziłeś wywód jako maszyna, widzisz kilka pętli generowanych wciąż przez ten sam mechanizm. Zaczynasz więc przypuszczać, że nigdy nie nastąpi stop, nie widać bowiem powodu, dla którego ten mechanizm miałby przestać działać. Ten pomysł, jeśli trafny, byłby rozwiązaniem kwestii zwanej problemem stopu. Nie jest doń zdolna maszyna, bo kieruje nią program czyli pewien algorytm, a do natury algorytmu należy to, że jest w nim instrukcja mówiąca, który z otrzymywanych kolejno stanów maszyny przynosi rozwiązanie problemu.

Jeśli masz w swym domyśle rację, to twoja moc intelektualna jako człowieka przewyższa pod pewnym względem moc maszyny Turinga. Taka moc intelektualna zasługiwałaby na miano super-obliczeniowej, jeśli nazwać obliczaniem tylko to, co potrafi maszyna Turinga.

Skąd jednak możesz mieć pewność, że twój domysł jest trafny? Że nie ulegasz złudzeniu, przewidując powtarzanie się w nieskończoność tych samych struktur wracających po osiągnięciu pewnego stanu do punktu wyjścia? Podane niżej pytania stanowią kwestionariusz służący do rozpoznania własnych intuicji. Bywają one różne u różnych umysłów, nie wiadomo więc tego z góry. Trzeba na tę okoliczność swój umysł przebadać, czemu służy poniższy kwestionariusz.

1. Czy mając domysł, że wywód będzie się bez końca zapętlał, uznajesz  ten domysł za wiarogodny?

2. Jeśli odpowiadasz na 1 przecząco, tzn. nie uznajesz tego przypuszczenia za wiarogodne, to czy kontynuowałbyś wywód bez końca?

3. Jeśli odpowiadasz na 1 twierdząco, to czy z uznanego przez ciebie faktu, że postępowanie nigdy się nie zakończy, wywnioskujesz, że formuła PPS nie jest tautologią?

4. Jeśli dochodzisz do zawartej w punkcie 3 konkluzji, to czy uważasz takie postępowanie za zgodne z postulatem empiryzmu?

5. Jeśli uznasz, że nie dochowuje ono wymogów empiryzmu, to czy z tego powodu wycofasz się ze swej konkluzji, czy raczej uznasz, że nie jesteś empirystą?

6. Jeśli pozostaniesz przy swym wniosku, że PPS nie jest tautologią, to którą interpretację swego postępowania (a, b) przyjmiesz spośród dwu następujących?

  • a) Do tego wniosku, którego nie jest w stanie uzyskać algorytm TA, doszedłeś w wyniku jakiegoś innego nieznanego Ci algorytmu (programu) mózgowego, który pokierował Twoim rozumowaniem.

Tym samym stanąłbyś na stanowisku algorytmizmu, uważając, że rozwiązanie każdego problemu logicznego lub matematycznego jest w zasięgu mocy obliczeniowej uniwersalnej maszyny Turinga. Jeśli zaś złożoność obliczeniowa problemu przewyższa możliwości maszyny z aktualnie posiadanym oprogramowaniem, to algorytmista będzie twierdził, że poradzi sobie z tym maszyna z oprogramowaniem odpowiednio efektywniejszym.

  • b) Do tegoż wniosku (nie-tautologiczność PPS) doszedłeś dzięki operacjom myślowym, które nie mają charakteru algorytmicznego, czyli zasługują na miano twórczych. Z takim poglądem znalazłbyś się poza obozem algorytmistów.

Jeśli krytyczna dyskusja przechyliłaby szalę ma rzecz jednej z hipotez dotyczących rozstrzygalności formuły PPS, np. 6a lub 6b, to w każdym przypadku będzie to krok w kierunku takiej lub innej wersji światopoglądu informatycznego. Będzie to bowiem hipoteza dotycząca mocy obliczeniowej obiektu tak we wszechświecie ważnego, jakim jest umysł czy mózg ludzki. Pojęcie zaś mocy obliczeniowej na równi z pojęciem złożoności obliczeniowej problemu tworzą fundament światopoglądu informatycznego.

Zaszufladkowano do kategorii Filozofia nauki, Światopogląd informatyczny | 2 komentarze